Wziąłem na warsztat powszechnie dostępny młynek nożowy. Niestety, tym razem nie będzie obalania mitów, ani nawet zachwytów.
Poza tym, że jest tani i elektryczny zalet brak.
Już samo używanie jest kłopotliwe, bo młynek jest głośny, a pojemnik, w którym mielimy kawę bardzo się brudzi, a czyści się go trudno. No, chyba, że komuś nie przeszkadza pył ze zmielonej tydzień temu kawy, to ok.
Wydobywanie już zmielonej kawy do prostych też nie należy, rozsypuje się bokami, a i tak wszystko się nie wysypuje.
Natomiast jeśli chodzi o przemiał, jedyne co z powszechnych opinii można włożyć między bajki, to przegrzewanie zmielonej kawy, wszystko inne to szczera prawda.
Jeśli chodzi o temperaturę po mieleniu, moim zdaniem jest tu podobnie jak w młynkach o małych żarnach przy drobnym przemiale. Nie wiem, może 30°C osiągniemy, ale 40°C to już nie. Oczywiście, że to nic dobrego, ale tragedii nie ma.
Operowanie grubością przemiału jest... Nie ma tu żadnego operowania. Jeśli chcemy gruby przemiał typu french, to rozrzut drobin będzie od połówek ziaren po pył. Tak, pył pojawia się już po pierwszych uderzeniach noży w ziarenka.
Teoretycznie im krócej tym grubiej, ale w praktyce ciężko to opanować, a wspomniany pył i tak cały nasz wysiłek włożony w okiełzanie czasu/stopnia zmielenia zniweluje.
Co ciekawe, z ziarnami jasnopalonymi młynek nie radzi sobie do zera. To znaczy, gdyby już przyjąć, że chcemy taki młynek, bo tylko pył nam potrzebny, to nawet tu nie ma ideału. Jasne palenie, a więc twardsze ziarenka, powoduje, że oprócz pyłu nadal mamy całkiem konkretne drobiny, które się już nie zmielą mimo przedłużania czasu mielenia.
W temacie zawarłem jednak tylko jeśli musisz, a to znaczy, że jednak. A to dlatego, że nadal uważam, że lepiej taki młynek niż żaden. Oczywiście taki młynek ogranicza nas bardzo i musimy technikę parzenia dostosować do niego, a nie na odwrót, ale to jednak młynek, a więc kawa mielona przed spożyciem.
Dla kogo może się nadać, co się da zaparzyć.
Na pierwszym miejscu postawiłbym aeropress, bo aeropress przyjmie wszystko. Da się całkiem smaczny napar uzyskać. Na drugim miejscu proponuję przelewanie przez filtr papierowy, nie mówię tu o pour-over, nie uzyskamy wzorowych ekstrakcji, ale da się kawę zaparzyć i wypić ze smakiem. Ten sposób będzie przypominał filtrowanego frencha, czy raczej filtrowaną szklankę. Być może przemiał taki nada się również do tygielka, tego nie wiem, bo nie sprawdzałem, tak sobie tylko teoretyzuje, bo przecież w tej metodzie im drobniej tym lepiej (czy się mylę?).
Phina nie sprawdzałem. Na upartego się pewnie da, ale jeśli chcielibyśmy pył zatrzymać papierowym filtrem to potrzeba grubszego zmielenia, bo czas radykalnie się wydłuża. Jak mus, to mus, ale raczej karkołomnie niż przyjemnie.
Kawiarka raczej odpada, też tylko teoretyzuję, grubiej ciężko, a pył pewnie się przedostanie przez sitko i jeśli nie zablokuje ekstrakcji, to pojawi się w naparze.
Coś jeszcze?
Reasumując, jeśli musisz, jeśli masz filtry papierowe, to z dobrym ziarnem napijesz się przyzwoitej kawy, przyzwoitej, bo pył w naparze niestety wyczujesz.