Elka jaką kawkę w takim razie polecasz, chcę być zaskoczony perwersją
A drugi kilogram na "To może być zapach konwalii z mojego ogrodu, porzeczek z mojego sadu, dzikich jabłek z "mojego" lasu.."
Najbardziej perwersyjnym naszym mikrolotem była Costarica Finca Licho: niesamowity natural od Bros Aquilera (cultivar Villa Sarchi, wiśnie kawowca doprowadzone na niebiezpieczną, aczkolwiek bosko słodką granicę PRZEJRZAŁOŚCI a potem pozostawione na ziarnach do wyschnięcia). Mikrolot ten spowodował wśród naszych klientów największą dwubiegunowość oceny "hedonistycznej".
Dla jednych upojnie pachnący (aromat tropikalnej dżungli i rosnących w niej owoców: może jabłek z Drzewa Poznania Złego i Dobrego), nęcący intensywną (ale czystą!) nutą likierową wśród niektórych klientów budził wyraźny niepokój: coś w aromatach tej kawy nie było dla nich STERYLNE.
Tak się złożyło, że kawę tę zabrałam na Mistrzostwa Włoch Roastingu w maju 2014, odbywające się w toskańskiej miejscowości Sinalunga. Ku mojemu zaskoczeniu kawa ta została skrajnie różnie odebrana przez uczestników oraz sędziów Mistrzostw.
Andrej Godina, telewizyjna gwiazda włoskiego świata kawy, doktor Universita del Caffe z Triestu, całkowicie ją odrzucił, twierdząc że to kawa "defektywna". Znając Andreja trochę bliżej i obserwując różne jego poczynania, pokusić mogłabym się o hipotezę że tzw. "rodzic normatywny", czyli wewnętrzny cenzor, mówiący co "przystoi" a czego robić nie należy, mógł być u Andreja szczególnie wysoki. Piszę o tym z głębokim wewnętrznym przekonaniem, gdyż mnie samej, na samym początku mojej przygody z analizą sensoryczną, poddano mnie tzw. testowi Dusaya, opartego o założenia analizy transakcyjnej Berna. Mój wielki Mistrz, a potem przez długie lata Przyjaciel, Luigi Odello, od lat koreluje wyniki tego testu z poczynaniami sędziów jego paneli analizy sensorycznej. O mnie wiadomo, że nie będę szczególnie efektywnym sędzią, gdyż raczej nie "kolimuję" z żadnym panelem, idę własną drogą, nie jestem w związku z tym "reprezentatywna" dla żadnej populacji. Współczynnik "normatywnego rodzica" jest u mnie wyjątkowo niski (nie będę się zastanawiać, co w danym winie czy kawie czuć "powinnam" i raczej nie będę o to pytać, mając wszelkie zewnętrzne autorytety w "największym poważaniu" (spory udział ma tutaj także wyjątkowo wysoki poziom "zbuntowanego dziecka"). Ponieważ "bawiące się dziecko" i tzw. "mały profesor" są ru mnie bardzo wysokie, całym sercem "oddaję się zabawie" i podobno jestem "kreatywna". Jak się domyślacie, kocham "naturale" i inne niekonwencjonalne kawy.
Moich gustów nie podzieli Filip Akerblom, roaster ze Skandynawii o surowym, ascetycznym obliczu, który na Mistrzostwach Włoch Roastingu był sędzią technicznym (zbulwersowanym żywiołowością Włochów i prawie "kolektywnym" paleniem w trakcie tych zawodów oraz faktem, że ja siedziałam na krześle, obok palących kawę zawodników i że roasterzy ze mną dyskutowali). Filip zaczął się do nas wszystkich uśmiechać dopiero po kolacji w średniowiecznym zamku złożonej z "bistecca fiorentina" i suto zakrapianej Chianti. .
Finca Licho zachwyci natomiast Rubensa Gardelli (mistrz Włoch roastingu, wice-mistrz świata w konkurencji "brewers"), Paolo Coffee Lover Scimone (mistrz północnych Włoch roastingu, założyciel palarni "His Majesty the Coffee") oraz Marco Cremonese, organizatora włoskiej edycji Mistrzostw Roastingu, ciepłego i empatycznego człowieka o niepokornej czuprynie pełnej "wzburzonych loków", który mi kazał pozdrowić "piękną Beatrice" (historia na inną opowieść..)
Natural wybrany przez Rubensa (cultivar Kenia z Salvadoru) zajmie 2-gie miejsce na Mistrzostwach Świata Brewers, ale i tak jakiś Skandynaw go określi jako "too fruity"
Ciekawa jestem, co Szanowni Państwo na to..?
Proszę o wszelkie refleksje na ten temat..
Tylko ja się boję zaszufladkowania do "grupy klientów" którzy nie akceptują naturali albo "tych z Opola"
Grain, dlaczego się boisz?
. Podobno już sam fakt "bania się czegoś" wart jest dogłębnej autoanalizy a przynajmniej refleksji nad naszymi osobistymi uwarunkowaniami. Wiesz, jak się zakończyła moja znajomość z Odello? Poznałam "Mistrza" w Brescii, potem bardzo długo z nim korespondowałam,mogę powiedzieć że on mnie w tę korespondencję "wciągnął". W jednym z listów wypaliłam wprost, co sądzę o robieniu testu Dusaya kursantom i wczytywaniu wyników do osobistego laptopa oraz analizowaniu potem oraz wnioskowaniu na podstawie tego testu potem na temat osobowości kursanta/kursantki. Gdy moja nieśmiałość związana z "autorytetem Mistrza" minęła, napisałam Odello, że nigdy więcej by mnie na ujawnienie wyników tego testu "nie naciągnął" i że oddanie ankiety na kursie wiązało się z dużym oporem moralnym, że się czułam tak, jakby mnie ktoś inwigilował oraz "z butami" właził w moją duszę.
Odello popełnił ten błąd, że usiłował mnie poddać "testowi Dusaya" drugi raz, na kursie "Narratore del Gusto" w Neapolu. Oddałam mu nie uzupełnioną kartkę i wyszłam. Wykrzyknął za mną, że mi "nie zaliczy" kursu..aby mi przysłać dyplom po miesiącach zwłoki. Pomimo tej różnicy zdań uważam dzisiaj, że test Dusaya mówi bardzo dużo..również o ewentualnej percepcji aromatów
Dla zainteresowanych umieszczam link do informacji o "egogramie" Dusaya tutaj:
http://www.transactional-analysis.info/Themes/egogram.htmlDlatego napisałem:
Nic na siłę, to tylko zabawa .
Rozumiem Twoje podejście i obawy . Sam też się nie zagłębiam w jakieś psychologiczne meandry ani nie deliberuję nad zapachem (bo sam wiem co lubię, a czego nie lubię). Ale jeśli widzę skrajnie różne reakcje ludzi na dany zapach, to chyba mam prawo do jakiejś (nawet tandetnej) analizy, prawda? I do pewnej konfrontacji z reakcjami innych też chyba mam prawo?
Antonio, mnie tu wcale nie chodzi o konfrontację z innymi. Nie chodzi mi także w tej dyskusji o wywoływanie skrajnych emocji. Kwestia odrzucania naturali nieustannie mnie zastanawia. Mój konkurent z Anglii napisał o Etiopii Kochere natural: "you will love it or you will hate it".
Moim zdaniem chodzi rzeczywiście o kwestie pewnej cenzury wewnętrznej. Jeden z uczestników napisał, o babci, brudnych rękach i zupie ogórkowej. Uznałabym to za bardzo daleko idącą metaforę a może nawet eufemizm? Ja raczej miałam na myśli babcię/mamę..i trzymanie rąk pod kołdrą..a może nawet powąchanie tych rąk (po wyjęciu ich spod kołdry) oraz ocenę moralną/hedonistyczą zapachu dziecinnych rąk wyjętych spod kołdry???
Pamiętasz, co Odello powiedział o Etiopii naturalnej wypalonej przez Zamka: ona miała dla niego aromat "del animale" (zwierzęcia) ale ten aromat "animelesco" (zwierzęcy) był dla Odello aromatem "della pelle del bambino" (skóry dziecka). Teraz dopiero zaczynam rozumieć, co Luigi miał na myśli.
To samo mi napisał potem o Etiopii Harrar, jaką degustował publicznie w Mediolanie oraz o Etiopii Kochere, jaką mu przesłałam..
Ano być może...mogł tylko pomagać mieszać zacier A po co wywoływać w ogóle takie wspomnienia...no chyba że ktoś tam ma sentymentalną naturę
Odello (i psychoanalitycy) zapytaliby natychmiast: dlaczego "boisz się" takie wspomnienia wywołać?
@Spinacz - scaliłem