Długi, ciężki ale fajny temat do dyskusji. Myślę, że nic "czekoladowego" autor nie miał być może na myśli, bo na myśli miał raczej: stopień palenia: średni, ciemny -- w espresso duże body i wyraźna goryczka, brak wyraźnej i dominującej kwaskowatości, brak lub niewielką obecność owocowo-kwiatowych aromatów.
Mnie "uderza" to, że palarnie i kawowi ludzie generalnie, na określenie danej kawy, na paczce, na etykiecie drukują listę jakichś niby deskryptorów, np. "czekolada, melasa, papaja, masło orzechowe i cokolwiek jeszcze dusza zapragnie...". Ma to zwrócić uwagę klienta, ale nie precyzuje dokładnie w czym rzecz: czy jest w danej kawie taki dokładnie aromat? Coraz częściej widuje się, że to wszystko się plącze: aromaty ze smakiem, smak z dotykiem
. Niby jest to poplątane, ale należałoby trzymać się reguł z analizy sensorycznej i pisać o aromatach oraz smaku i dotyku. Ale nie, lepiej napisać: "w smaku: jabłko i gruszka oraz kakao"
. I bądź tu mądry -- bo kawa może mieć zapach kakao, jabłka ale raczej nie smak. Smak to tylko kwaśny-gorzki i ewentualnie wrażenia dotykowe: body, "słodycz", równowaga, balans... Chyba, że są te listy deskryptorów luźnymi skojarzeniami.