Mój dawny, mały kącik kawowy:
Mazzer Super Jolly
Widoczna na zdjęciu proteza leja jest tymczasowa (niżej będą zdjęcia )
A teraz już o młynku: jest ,,cichutki", ,,malutki" i ,,leciutki", czyli to co uwielbiam. A tak na serio, to zdziwiłem się, ale jest cichszy od Graefa. Oczywiście Mazzer jest również znacznie cięższy i większy, ale dla mnie to plus, bo nie lubię małych pierdzidełek :wink:
Jakość i szybkość przemiału również są dla mnie niesamowite. Trochę pyłu do filiżanki zawsze wleci, ale tego się raczej uniknąć nie da, a jest go znacznie mniej niż po przemiale Graefem. A do tego szybkość... chyba każdy zrozumie co to znaczy po przesiadce z Graefa CM 80 na Mazzera SJ.
Jeszcze odnośnie smaku kawy.
Gdy przyjechał Mazzer od razu zabrałem się za wybebeszenie go z opakowania, wyczyściłem go, podłączyłem i zaabsorbowałem mu ziarenka (akurat przerabiałem Izzo Gold).
Poprzednia włascicielka już jakieś kreseczki na skali mielenia pozaznaczała i akurat przy Izzo i Gaggi wstrzeliłem się idealnie za pierwszym razem na 25/25.
Chwilę wcześniej piłem tą samą kawę zmieloną przez Graefa i różnica była ogromna. Już wcześniej czułem, że smakowo chyba będzie lepiej po przejściu na Mazzera, ale czegoś takiego się nie spodziewałem. Jakbym pił zupełnie inne kawy. Dopiero od tamtej chwili naprawdę zrozumiałem sentencję, że: ,,młynek jest najważniejszy".
Oto prezentuję młynek z lejem:
Mazzer Super Jolly
Mazzer Super Jolly
Mazzer Super Jolly
Mazzer Super Jolly
Kolor zewnętrzny miał być trochę inny, a poza tym w kilku miejscach zrobiły mi się zacieki, więc chyba go zmienię, ale na razie cieszę się z leja.
Zdjęcia pokazują lej po mieleniu kawy i jak widać kawa praktycznie nie pozostaje na ściankach, pomijając odrobinę drobin.
Stan najnowszy:
Mazzer Super Jolly
Tymczasowy wariant:
Mazzer Super Jolly