Warto poczytać książeczkę Scotta Rao "Everything but espresso".
Lektura to zawsze pożyteczna rzecz. Nie bardzo wiem, kim jest autor poleconej książeczki, ale widać ktoś znaczny, jakiś twój kawowy guru, skoro ma być języczkiem u wagi. Sam tytuł książeczki, niewiele mówi o jej treści. Coś tam słyszałem o „Rao spin”, ale w żartobliwym kontekście, kpiarskim. A właściwie to po co nam ten Rao, skoro mamy Mastro, a jemu nikt nie dorówna
.
Jedyna różnica to sporo pyłu w fp.
Jeżeli uważasz, że napary z drippera i French Pressa różnią się jedynie zawartością pyłu, to jakikolwiek komentarz jest zbyteczny. Przykre, kiedy tak uważa fachowiec, i płytkie jednocześnie. Identycznie możesz ocenić wszystkie inne napary, niezależnie od urządzenia, przecież to tylko połączenia zmielonych ziarenek kawy z wodą.
Stacjonarne zaparzanie chyba nie: przecież możemy wywołać całkiem mocny przepływ w szklanym naczyniu. Z dripem french pressom jednak dało się pójść wspólną drogą i uzyskać bardzo cenione urządzenie .
Trochę mętnawo, nie wiem o co chodzi, ale uznajmy, że to mój problem.
ja tylko odpowiedziałem na Twoje formuły.
Uważasz, że odpowiedziałeś na moje, jak to nazywasz, formuły. Mam inne zdanie. Wcześniej napisałeś, że znowu odradzam jakąś metodę parzenia. Tego w moim poście nie było. Może widzisz to, co chcesz zobaczyć, ale nie sugeruj treści, które nie są mojego autorstwa. Nieładnie, niegrzecznie i przede wszystkim niezgodnie z prawdą.