Cześć wszystkim,
podawana przez Doktorka TomaCafe (Calle/ulica de la Palma 49)
trudno trafić, bowiem od pewnego czasu miejscowe magiki chyba od gazu zdjęły kostkę z ulicy celem oblukania gruntu.
Otwarci: teoretycznie, każdego dnia od 8 do 8 (dziś dostali opiernicz wzrokowy, bo otwierali o 9:30 - ale tu sobota/niedziela/święto to istne Boże N. w PL, więc zapewne od 10 do 8 w sabado/domingo).
W środku prosto, jak w kostnicy - białe kafelki, trochę drewna na suficie, mało wygodne siedziska/ławy.
Kawa - mieszanka tutaj palona (nie mówię o kawiarni, a o mieście) plus kolejna z Barcelony (Right Side Coffee Roasters).
Pierwsza, madrycka (określona jako Salvador, bez szczegółów), sympatyczna jako espresso - lekka, rześka, lekko owocowa (czerwone owoce) z miłym finiszem (troszkę owocowej czekolady). Bez goryczki. W mleku delikatnie się wybija, ale bez szczegółów typu porzeczka.
Fajnym jest to, że jest dostępna woda, bez ograniczeń, wystawiona w kankach (na mleko). Ciastka olać (tu wszędzie są dobre). Ultra wybrykiem są metody przelewowe - pije obsługa i poszczególni przyjezdni, reszta (lokalesi) patrzą się zadziwieni.
Wady moim zdaniem? Hipstersi - szlafmyce/skarpety na głowie, zerówki na nosie, mustache (ale nie takie jak uczciwy polonus nosi! a zakręcone i uniesione do góry und rowery wszędzie się walające jak hipsteriada wpadnie. Zapewne stara "ukraina" by ich solidnie wznieciła
W odległości ok 300 m od Toma jest Federal, duża kawiarnia, podobno też jedna z lepszych w Madrycie (z dwóch wymienianych na branżowych forach). Z Federal nie ma chwilowo relacji.
Obie mają jedną wspólną wadę - obsługa ma czas, a jak się spieszycie to... macie problem (trochę mnie to wkrewia).
ps. fotki idą na forum, bo flickr i mój hotel mówią sobie "be"