W domu dawniej rodzice mieli Zelmera i to takiego wypasionego, co to miał zaworek do usuwania ciśnienia z kolby po zakończeniu ekstrakcji, żeby po zdjęciu kolby nie obryzgać fusami całej kuchni. Wtedy ja kawy jeszcze nie piłem. Jakieś 15 lat temu kupiłem swój pierwszy ekspres "ciśnieniowy" DeLonghi. Numeru nie pamiętam. Był niewielki, miał dyszę do spieniania mleka (tragiczną) i był wykonany z jakiegoś genialnego tworzywa dość odpornego na zarysowania. Kawę z tego ekspresu nawet dało się wypić. Jednak gdy przyszło zrobić kilka, to się zaczynała Bonanza. Pół biedy, jak to były czarne. Ale jak było parę z mlekiem to już było wyzwanie. Miałem go dość długo. Nie wiem dlaczego. Następny był Saeco Idea piu. Wydawało mi się, że to ogromny przeskok technologiczny. Miał podobnej wielkości bojler stalowy ale dużo lepszą dyszę do spieniania mleka. Miałem go parę lat w domu, później przeniosłem go do pracy i służył mi tam bardzo długo. Był bezawaryjny i niezniszczalny. Potem przyszła pora na coś ze stali nierdzewnej i z mosiężnym bojlerem - potworem jak mi się wydawało. Bojler mosiężny miał pojemność 0,25l ale dawał radę. Dom to nie oblegana kawiarnia przecież. Ten ekspres miałem dość krótko bo córka mi go zaaresztowała razem z młynkiem i trzeba było kupić coś innego. Wtedy naszło mnie na "alternatywy", które jeszcze nie były takie modne jak dzisiaj. Parzenie kawy przez papierowy filtr, French Press i wreszcie Aeropress. Miałem nawet jakiś archaiczny zaparzacz porcelanowy do kawy i herbaty. I wreszcie pojawił się mój pierwszy dwubojlerowiec. Był fajny ale domownicy jakoś nie byli do niego przekonani. Nastał drugi dwubojlerowiec. Ładniejszy i z większym bojlerem (0,37l) i mosiężnym termoblokiem do pary. Parę lat i się znudził bo był tak przewidywalny, że po prostu się znudził. Niepojęte, ale tak było. Trafiła się okazja kupna zdezolowanego HX. Koszt 1000zł, brak jednej nóżki, kolb, presostatu, dyszy pary. Poza tym wszystkie blachy obudowy były w komplecie i wisienka na torcie, numer seryjny 000009. Pierwsza dycha w produkcji to jest coś! W sumie ten HX kosztował mnie z dokupionymi brakującymi częściami jakieś 1500zł i jak to czasem bywa, trafił się leżak magazynowy Mazzer SJ Drogheria. Za 1000zł. Dorobienie lejka z czasówkami to koszt 100zł. Mały hopper to kolejna stówa. Jest to mój aktualny sprzęt, za który zapłaciłem około 2700zł. Dla mnie jest i tak za bardzo wypasiony i dlatego teraz nie szukam nawet czegoś lepszego, bo wątpię czy się znajdzie w podobnej cenie. Dlaczego to napisałem? Ano dlatego, żeby uświadomić kolegom mającym sprzęt do parzenia kawy czy to za 200zł czy za 10 000zł to nie ma znaczenia. Kupujcie kawę świeżą ze sprawdzonego źródła. Parzcie ją tak, jaki macie sprzęt, na jaki Was stać i jak Wam smakuje. Jeśli ktoś jest zadowolony ze smaku kawy przygotowanej w parzydełku za 30zł to niech taką pije. Jeśli ktoś zadaje pytanie czy warto kupić ekspres do kawy za 2000zł, za 5000zł, czy 100 000zł odpowiedź zawsze będzie jedna. Jeśli stać Cię na sprzęt za tyle ile chcesz wydać, to kupuj najlepszy do wysokości tej ceny. Nie przekraczajcie budżetu bo to jest równia pochyła i jeśli popuścicie wodze fantazji, to nie skończy się na tych 2000zł. Kawa jest fajna, odkrywanie w niej różnych smaków, serwowanie innym perfekcyjnie zrobionego trójkolorowego late z mlecznym kotem na wierzchu czy cappuccino z rozetką, serduszkiem itp też ma swój urok. Trzeba przejść pewną drogę, trzeba posmakować kawy z wielu parzydełek, żeby określić co tak naprawdę mi smakuje i czy warto szukać dalej, drożej, trudniej? Nie napisałem o młynkach, było z nimi bardzo różnie. Od zwykłych polskich ręcznych, poprzez Tchibo, Ascaso aż po ten aktualny SJ. Opisałem ekspresy, które służyły mi kilka lat. Były to ekspresy wykonane w czasach solidnej produkcji, a czy dzisiejsze, podobnych marek podołałyby takim obciążeniom jakie miały u mnie? Wątpię szczerze. Ekspres, który mam teraz w całości jest wykonany ze stali nierdzewnej, łącznie ze stelażem. Oczywiście bojler, rurki wszelakie i grupa z mosiądzu i miedzi. Widziałem nowej generacji ekspresy wewnątrz. Wszechobecny plastik i malowane konstrukcje stalowe. Nie bójcie się kupować czegoś wiekowego do remontu, jeśli macie zacięcie majsterkowicza. Na tym forum jest sporo uczynnych kolegów, którzy pomogą rozwiązać jakieś tam problemy. A własnoręcznie odnowiony sprzęt da Wam mnóstwo satysfakcji. Porad w stylu "nie kupuj tego za 200zł bo to dziadostwo, kup lepiej za 2000zł" nie słuchajcie. A jeśli już, to niech Wam ten ktoś wyjaśni dlaczego to za 200 to dziadostwo i dlaczego to za 2000 jest mniejszym dziadostwem. Myślę, że na tym forum takich "porad" jest niewiele.