Hej Kawosze!
Siedziałem "trochę" nad tym i rozgryzłem ten węzeł gordyjski jak w temacie. Nie jestem księgowym i jak zobaczyłem swój comiesięczny pasek z wypłatą, to ni cholery nie mogłem go pojąć. Już chciałem odpuścić i w poniedziałek zadzwonić do swojej księgowej, ale nie poddałem się i zrozumiałem. Jakby ktoś chciałby sobie wyliczyć ze swoich dochodów brutto, ile zyska, jak obliczyć tę ulgę dla klasy średniej, jak czytać pasek z wypłatą, to służę pomocą.
Za wiele to ta "klasa średnia" nie zyska biorąc pod uwagę szalejącą inflację, ale jak to mówią: lepszy rydz niż nic!
Przecież w uldze dla klasy średniej nie chodzi o to żeby ktoś zyskał a o to żeby nie stracić. Ci których to obejmuje powinni wyjść na zero.
Mimo wszystko nadal uważam polski ład za poroniony pomysł. Kolejny raz za wszystko oberwą przedsiębiorcy i lepiej zarabiające osoby, które pewnie żeby chronić pieniądze zaczną ukrywać część dochodów. W Polsce mamy teraz taka kulturę biedy. Masz być biedny, zarabiać mało, wtedy zyskasz na polskim ladzie. A jak zarabiasz dużo to żyjesz z cwaniactwa i masz oddać. Nikt nie raczył zauważyć że Ci lepiej zarabiający to często ludzie którzy harowali więcej uczyli się, robili kursy, szkolenia, zakładali firmy, inwestowali, ryzykowali całym swoim majątkiem, podczas gdy inni szli na 8h do pracy a potem wyciągali w domu nogi i otwierali piwo.
Sorry ze się tak rozpisałem, w sumie być może odrobinę rozszerzyłem temat. Ale chyba nie tylko mnie to drażni, cały ten system podatkowy i sytuacja w kraju. Ale gorsze niż to, jest podejście ludzi do wszystkiego. Co dwa tygodnie wychodzę że znajomymi gdzieś posiedzieć, napić się piwa i pogadać. Za każdym razem słyszę narzekania na ceny mieszkań, na zarobki, na wiele innych rzeczy. Znalazł się też jakiś znajomy znajomego któremu bardzo spodobało się że rząd zabiera pieniądze lepiej zarabiającym i daje tym którzy zarabiają mniej. Kiedyś wybuchnąłem i przypomniałem wszystkim że jak 10 lat temu szedłem do pracy, robiłem mnóstwo nadgodzin, każda sobotę, szkoliłem się, to wszyscy się śmiali bo takie to było zabawne. Jak brałem kredyt na mieszkanie tez bylo to śmieszne bo oni nie będą brali kredytu na 25 lat. Otwierałem działalność która prowadzę pracując na etacie - też śmieszne, komu by się chciało.
Minęło 10 lat, mam 30 lat na karku, wyremontowane mieszkanie, 2 letni samochód, zacząłem pracować mniej a więcej odpoczywać i zajmować się swoimi zainteresowaniami. A większość rówieśników, nadal narzeka na to samo. Ich sposób na życie trochę się nie sprawdził. Niestety, żeby mieć cokolwiek trzeba się ilestam lat ciężko napracować. A potem przychodzi rząd i karze ludzi za zaradność "polskim ładem". Mam nadzieję że kolejna ekipa trochę wyprostuje tej program.
Bogactwo bierze się z pracy, a nie z dotacji czy dawania, ale w Polsce coraz mniej osób to rozumie. Jedni uważają ze rząd ma im dać dodatek, mieszkanie, inni uważają ze Unia daje nam na chleb, a mało osób zauważa że można zarabiać samodzielnie.
Wracając do ulgi
bo zjechałem z tematu. Ja po wypłacie nie czułem zmian względem zeszłego roku tak jak się spodziewałem. Tylko po co robić system który wymaga jakichs dziwnie obliczanych ulg.. Nie prościej mniej ludziom zabierać.
Inflacja jest ogromna, na etacie nawet nie licze ze wzrost wynagrodzenia ją pokryje, bo wiem że pracodawcy rosną koszty bardzo mocno. Zostaje więcej dorabiać żeby żyć na tym samym poziomie... Albo podnieść ceny usług na swojej działalności.