forum.wszystkookawie.pl
Poradniki - czyli jak mam to zrobić? => Dyskusje wokół kawy => Wątek zaczęty przez: manfred w 12 Marzec 2022, 14:02:20
-
Kawa świeżo palona Co to znaczy i kiedy kawa jest świeża A kiedy kawa jest najnormalniej w świecie stara.
-
Kawa świeżo palona Co to znaczy i kiedy kawa jest świeża A kiedy kawa jest najnormalniej w świecie stara.
Ja kupuje kawę które ma datę palenia max 2-3 miesiące wstecz. Zbyt świeża podobno też się nie sprawdza bo może mieć dużo dwutlenku węgla jeszcze ( w sensie taka która była kilka dni wcześniej wypalana)
-
Kawa świeżo palona Co to znaczy i kiedy kawa jest świeża A kiedy kawa jest najnormalniej w świecie stara.
Starą kawę poznasz po podejrzanym zapachu lub po braku jakiegokolwiek zapachu. Kawa jest świeża jeśli nie utraciła zbyt dużo dwutlenku węgla. Utrata CO2=wietrzenie kawy. Kiedy kawa przestaje być świeża? Zdania są podzielone. Puryści sądzą, że po 2-3 tyg., o ile jest niezmielona i dobrze przechowywana ― w zamkniętym naczyniu, najlepiej szklanym, nie wystawionym na działanie światła czy wysokiej temperatury.
A kiedy jest zbyt świeża? Przed odgazowaniem, po wypaleniu należy ja zostawić w otwartym naczyniu na 12 godzin. Nie jestem pewien, czy wszystkie palarnie tak robią. Zdarza mi się pić świeżo paloną kawę już następnego dnia, ale optimum smaku i aromatu w espresso osiągam między 3 a 6 dniem po wypaleniu. Takie są moje subiektywne doświadczenia skromnego domowego palacza od 10 lat.
-
Puryści sądzą, że po 2-3 tyg., o ile jest niezmielona i dobrze przechowywana ― w zamkniętym naczyniu.
Nieźle, to wychodzi na to że piję nieświeżą. Jak żyć, 3 tygodnie to dość krótko.
Ciekawe czy ktoś robił jakieś testy jak zachowuje się kawa po tych 2 tygodniach a jak np po 2 miesiącach. Aż jestem ciekawy czy różnica będzie dostrzegalna. Oczywiście mówię o kawie odpowiednio przechowywanej.
Ja do tej pory myślałem że kawa z datą palenia maksymalnie 2 miesiące wstecz będzie jeszcze ok.
-
Ja do tej pory myślałem że kawa z datą palenia maksymalnie 2 miesiące wstecz będzie jeszcze ok.
Powszechnie sądzi się, że we włoskich barach kawa jest bardzo smaczna. I tak jest, nie tylko z powodu sprzętu, baristów, tradycji, etc., ale też logistyki ― codziennej dystrybucji świeżej kawy z lokalnych palarni do barów. Natomiast włoska mieszanka kupiona w markecie na kolana nie rzuca, mówiąc ostrożnie. Najgorsza włoska kawa jaką próbowałem pić pochodziła z Sycylii, konkretnie ze sklepu dla turystów. >:( Legenda espresso sprzedawanego we włoskich barach sprzedawana jest później w marketach Europy jako Lavazza, czy nawet Illy.
-
Powszechnie sądzi się, że we włoskich barach kawa jest bardzo smaczna. I tak jest, nie tylko z powodu sprzętu, baristów, tradycji, etc., ale też logistyki ― codziennej dystrybucji świeżej kawy z lokalnych palarni do barów. Natomiast włoska mieszanka kupiona w markecie na kolana nie rzuca, mówiąc ostrożnie. Najgorsza włoska kawa jaką próbowałem pić pochodziła z Sycylii, konkretnie ze sklepu dla turystów. >:( Legenda espresso sprzedawanego we włoskich barach sprzedawana jest później w marketach Europy jako Lavazza, czy nawet Illy.
Mi Bazzara z datą palenia 2-3 miesiące wstecz smakuje. I daje się robić powtarzalne espresso. Najlepsze jest to że kupiłem sobie kilogramową paczkę z datą palenia 3 miesiące wstecz, i 2x250g z datą miesiąc wstecz. Prawdę mówiąc nie widziałem różnicy.
-
Dzięki serdeczne za komentarze. Ja jednak miałem inne zdanie w tej materii i dobrze że nie poszedłem na noże :-)
-
Ja jednak miałem inne zdanie w tej materii i dobrze że nie poszedłem na noże
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami 😉 miałem "przyjemność" picia chyba wszystkich dostępnych w Polsce kawowych włoskich brandów, od tych tańszych i tych za 150zł/kg, aż któregoś razu kupiłem tygodniowego Santosa średniopalonego i bańka prysła. Pomijam kwestie preferencji smakowych, gdzie ludziska po prostu lubią włoską spaleniznę, ale wg mnie taki najtańszy Santos i nie mam na myśli droższego ziarna New York 17/18 (chyba tak się nazywa), wypalony (do miesiąca, a nawet dwóch) przez naszych forumowych mistrzów będzie smakowo lepszy od wszystkich włoskich potentatów w datą palenia powyżej 3 miesiące.
-
Pomijam kwestie preferencji smakowych, gdzie ludziska po prostu lubią włoską spaleniznę
Ale nie wszystko co włoskie jest aż tak mocno palone. Piłem teraz robuste i mieszanki od Bazzary, może nie były najjaśniejsze, ale do ciemnego stopnia to moim zdaniem jeszcze daleko.
-
nie wszystko co włoskie jest aż tak mocno palone.
Zgoda. Mimo wszystko Włosi raczej znają się na tym fachu i robią bardzo dobrą robotę. Każda palarnia ma swój niepowtarzalny styl, podobnie jak u nas. Mnie wciąż smakują mieszanki Arcaffe i z przyjemnością co jakiś czas się z nimi bliżej znowu poznaję. Zazdroszczę Włochom ogromnego rynku zbytu, dostępu do surowców itp. itd.
-
Wreszcie rozsądna wypowiedź nt. włoskich kaw.
-
ale wg mnie taki najtańszy Santos ... będzie smakowo lepszy od wszystkich włoskich
Pod pojęciem Santos (port w Brazylii, skąd płynie w świat dużo kawy) kryją się bardzo różne ziarna i jak ma się szczęście można trafić na coś naprawdę świetnego. Jeśli mam możliwość zawsze kupuję zielony Santos, nie jest drogi, ale pod tą ogólną nazwą kryje się teoretycznie spory potencjał. To trochę jak z winami, nie sztuka kupić świetne, ale drogie, sztuką (lub szczęściem) jest trafić na tańsze i znakomite.
-
To trochę jak z winami, nie sztuka kupić świetne, ale drogie, sztuką (lub szczęściem) jest trafić na tańsze i znakomite.
Sztuka czy szczęście, zależy od podejścia :-)
Nie ma tak, że nie zaliczysz sporego procenta "padaczki", nawet jak sporo wiesz i masz określone preferencje, i to - niestety - również w wysokiej półce cenowej. Co więcej, nawet jak przypniesz się do wina, bo Ci zasmakowało, to kolejny rocznik może Cię zawieść i "wicewersja" :-)
Myślę, że w mieszankach włoskich kaw jest większą stabilność, niż w winach. Aczkolwiek w niektórych przypadkach win mogę stwierdzić, że dany rocznik jest wprawdzie gorszy od poprzedniego, ale oznacza to raczej: nie tak świetny jak tamten, co nie znaczy, że nieświetny :-)
-
Co więcej, nawet jak przypniesz się do wina, bo Ci zasmakowało, to kolejny rocznik może Cię zawieść i "wicewersja"
To prawda, nierzadko tak jest. Wystarczy, że np. zimne wiatry z Zatoki Biskajskiej wieją w nadmiarze i w danym roku wina Bordeaux już nie takie jak zwykle. Najlepsze wina zdarzało mi się pić na degustacjach, co polecam; dystrybutor lub producent chce się wówczas pokazać i zareklamować, można z tego skorzystać. Kiedy wiele lat temu pierwszy raz próbowałem takich win w Paryżu ‒ w sklepie z winami w La Defense ‒ byłem niemal w szoku jak dobre mogą być wina i jak różnią się od tego, co zwykle pija się w Polsce, takich w granicach 30-50 zł.