Na Zachód Grońskiego namówił mnie przewodnik tatrzański, z którym byłam na Wielkim Mięguszu. Powiedział, że mogę iść tam sama i że to "ładna droga". Dodam, że się nie wspinałam (za wyjątkiem Mnicha przezp plytę, czyli najłatwiejsza drogą i dolnej części 13 Progów w Wąwozie Kraków). Jako młoda dziewczyna lubiłam penetrować Tatry sama: przede wszystkim poza szlakami i często w jakichś "celach botanicznych": np. znalazłam sasankę wiosenną pomiędzy Wielką a Mała Koszystą czy czosnek niedźwiedzi na Kopkach.
Sam "Zachód" poszedł mi w miarę dobrze, chociaż było tam ogromnie sypko. "Zaplątałam" się jednak na Wołowym, "włażąc" w grań i skały. Nie przypuszczałam, że trawers z kopczykami w jednym miejscu schodzi bardzo nisko. W końcu jednak udało mi się go odnależć. Po latach dość ryzykownych wypraw (jak dla mnie) nabawiłam się lęku wysokości i "zamknęłam rozdział tatrzański" swojego życia. Chodzimy praktycznie wyłącznie do Chaty Plesnivec, z której właścicielami: Aniczką i Jankiem przyjaznimy się od lat. Idziemy wtedy na Skalne Wrota, Bujaczy i Jatki czy do "Brncalki". Wracamy przez Przelęcz pod Kopą do Jaworowej. Czasami idziemy na Polanę pod Wysoką czy do Doliny Ciężkiej. Nie jest nam łatwo, gdyż nasza "baletnica" nie przepada za górskimi włóczęgami i kiedy była młodsza, pytała ciągle "kiedy dojdziemy"..
Paradoksalnie, dom będziemy budować w Sudetach
..
Przez całe moje życie marzyłam o zamieszkaniu w górach. Dopiero teraz "zebrałam się" za realizację tego marzenia.
Być może na tyłach naszego domu urządzę "górski ogród botaniczny", wprowadzając także gatunki tatrzańskie.
@Manfred, @Piomic będziecie mogli mi wtedy coś przywieźć czy przysłać
.: jakąś roślinkę. Przez lata chodziłam z panią Anią Łobarzewską pozyskiwać rośliny do Ogrodu obok Muzeum Tatrzańskiego.
Myślę o "ogrodzie profesjonalnym" , otwartym dla zwiedzających i może..Muzeum Kawy?