Papua New Guinea Whagi Valley, palarnia kawy Euro Cafe.
Dzięki uprzejmości Gromoga stałem się posiadaczem 250 g opakowania tytułowej kawy - Papua New Guinea Whagi Valley. Już po otwarciu paczuszki wiadomo, że będzie dobrze
. Ziarenka są dosyć duże, równo palone, ładnie i intensywnie pachnące. Palenie dosyć jasne, z myślą o alternatywnych metodach parzenia kawy.
Zacząłem od dripa i lwią część opakowania zużyłem w tej metodzie. Urządzenie to dripper Tiamo V60-01 z białymi filtrami Hario. Doza standardowa 6 g na 100 ml wody, temperatura 85°C, czas parzenia około 2,5 minuty. W smaku, na początku, pojawia się owocowa kwaskowatość, kojarzę ją z suszonymi owocami, śliwkami i brzoskwiniami. Kwaskowatość jest niewielka, nieagresywna i nienachalna, przez co napar jest łagodny i przyjemny do picia. Po jakimś czasie owocowe akcenty zaczynają się przenikać ze słodyczą. Całości dopełnia słodki, syropowaty finisz, posmak jest owocowy, goryczki brak. PNG Whagi Valley, to miła dripowa odskocznia od bardziej kwaskowatych ziarenek. W Chemexie smakowała równie dobrze. Napar w smaku był podobny do dripa, ale bardziej zrównoważony, łagodniejszy, „grzeczniejszy” można powiedzieć. Ale to na pewno dobry singiel, wart polecenia do tej metody.
Spróbowałem też tej Papui w aeropressie, z dobrym efektem. Smak podobny jak w dripie, ale napar był trochę słodszy, bardziej syropowaty, z niewielką goryczką. Doza 7 g na 100 ml, czas parzenia, razem z preinfuzją, 90 sekund, temperatura 85°C. Posmak owocowy, z czekoladowymi nutami.
No i co tu napisać w podsumowaniu? Kawa bardzo mi smakowała, wrócę do niej na pewno, polecam też innym.
