@vitheck - sorry, nie masz racji. 50 twarzy greya jest raczej książką małowartościową, ale dobrze napisaną.
W przypadku Iki jest odwrotnie, albo raczej "na invercie"
Nie znam co prawda zdania moich znajomych polonistów, dziennikarzy czy literatów na temat książki Iki. Wiem za to, że "w znacznej większości" nie zgodziliby się z Tobą co do oceny 50 twarzy Greya. Ta książka jest dla mnie poniekąd wyznacznikiem słabej literatury pod każdym względem. Założyłem sobie, że wypowiem się na jej temat dopiero po jej przeczytaniu. Żadne 600 stron w moim życiu mnie tak nie zmęczyło. Infantylna bohaterka, żenujące dialogi, opisy scen erotycznych na poziomie gorszym niż spora część opowiadań erotycznych "z neta" do których docieraliśmy w późnej podstawówce czy wczesnym liceum. Dlatego też uważam, że nie tylko małowartościowa jest ta literatura, ale i słabo napisana. Nie rozumiem fenomenu tych książek, no może oprócz grupy rumieniących się nastolatek i starszych "kur domowych" (nie obrażając oczywiście żadnej z tych grup).
Doskonale rozumiem za to, że może nie podobać Ci się styl pisania Iki, że możesz uznawać jej twórczość za słabą "literaturę". Ale może to kwesta priorytetów i tego czego oczekujemy od tej książki.
Trochę poczułem się jakbym dostał cios w pysk, czytając późniejsze komentarze w tym komentarz pafcioO
Niby nie zachwalam tej książki, ale jej nie krytykuje, a tu przecież poziom gimnazjum
Ale jak wiemy, są gusta i guściki. Nie uznaję siebie za żadnego znawcę literatury, choć też nie zaliczyłbym się do grupy znajdującej się na drugim krańcu (może po dzisiejszych komentarzach powinienem to rozważyć?
) Nie miałem podobnych odczuć do PafcioO, ale nie ukrywam, że zmotywowało mnie to do tego, żeby podejść do niej raz jeszcze, a może wtedy nie skupiając się nad klimatem który tworzy, zacznę zwracać uwagę na bardziej przyziemne aspekty, które mi umknęły. Na pewno polecę też zapoznanie się z tą lekturą osobom, które znają się na literaturze bardziej ode mnie.
Do osób, które nie miały jeszcze styczności z tą książką, a po naszej wymianie opinii mają jeszcze mniejszą ochotę ją mieć - wielu z nas chce promować świat kawy wśród innych osób, więc może spróbujmy podejść do tej książki w ten właśnie sposób. Może to jest lektura jakiej te osoby potrzebują na początek? Bardziej niż naszego rozkładania na stole młynka, wagi, termometru, przefiltrowanej wody czy narzędzi do zaparzania
Tak jak wspominałem - wśród osób nie siedzących za bardzo w kawie, słyszałem w zasadzie same pochlebne opinie. Paradoksalnie jedyny problematyczny wątek, to wstawki o partnerce Iki. Nie chcę tu rozpętywać dyskusji o akceptacji odmiennych orientacji seksualnych, ale mój psychologiczny nos "mówił mi", że te uwagi pojawiały się głównie dlatego, że jest to właśnie partnerka autorki.
Jestem bardzo ciekaw jak wyglądałaby sytuacja, gdyby autorka nawiązywała do partnera
I tak jak wspomniał Antonio - każdemu z nas jest przyjemniej w towarzystwie i pomimo, że ten zabieg "odprofesjonalnia" tę lekturę, to też nadaje jej bardziej ludzki i codzienny charakter, a przecież taka jest właśnie dla większości z nas kawa (no chyba, że jako świeżak tutaj nie wiem, że większość to uznani bariści i kawa dla samej kawy już dawno przestała być dla nich fun