@jarro rozumiem Twoje rozterki, też byłem w podobnej sytuacji z pięć lat temu. Miałem od kilku lat automat Nivona, który bardzo. ale to bardzo "leżał" mojej żonie ze względu na wygodę. Moja Nivona jednak po 3-4 lata używania zaczęła się domagać serwisu i pełnego czyszczenia (a więc i rozbierania) co tydzień, co zaczęło dokuczać na tyle żonie, że sama powiedziała, iż trzeba coś nowego. A jak nowe, to chciałem kolbę i tak zrobiłem. Jeszcze za radami z CaffePrego kupiłem młynek Ascaso i-1 mini oraz kolbę Ascaso Arc. Używam tego zestawu do tej pory codziennie.
Ale co było dla mnie zaskakujące na początku? - skok jakościowy między "espresso" z automatu, a espresso z kolby Arc. Przez kilka tygodni stał u mnie automat obok kolby i robiłem porównania na tej samej kawie. Dla mnie to był szok, jaka duża różnica na plus była za sprawą kolby! To jakby piło się zupełnie inne napoje - z kolby była i moc, i aromat, wrażenia jak z dobrej kawiarni. Bez żalu pozbyłem się więc Nivony, a żona nauczyła się mielić kawę i zaparzać w kolbowym.
Po kilku latach mogę się podpisać pod opiniami, że najważniejszy jest dobry młynek. Uważam, że mój zestaw to taki minimalny (kosztowo), który pozwala na zrobienie dobrego espresso. A za kilka lat, planując wymianę sprzętu (bo przecież kiedyś zacznie wykazywać efekty zużycia), przede wszystkim więcej wydam na młynek, niż na kolbę. Bo choć Aswcaso i-1 mini poprawnie, powtarzalnie mieli, to jest dość głośny i nie ma czasowej kontroli mielenia, a to byłoby wygodne.