Błądzę... Powiadasz. Nie można błądzić, jeśli się wie, czego się chce. Na przeszkodzie stoi może nie żona, a sprawna Nivona. Moja małżonka jak większość ludzi nie jest smakoszem idealnej kawy odwarzonej, ubitej sercem i puszczonej ze stoperem w garści. Ja chętnie się podejmę się tej zabawy. Tymczasem espresso pożegnałem, uśmiechnąłem się do chemexa, co dzień rano doza świeżo zmielonej kawy w tanim młynku elektrycznym z Tchibo, co robi masę pyłu, oczywiście dobra włoska kawa, tak, wiem, z palarni są lepsze, no i smakuje mi. Nie wstydzę się tego, że jestem mało wymagający. Gdy zasypiam, śni mi się goła Anna z domu Lelit...