Cześć
Będzie długo, aż sam się przeraziłem jak skończyłem czytać... ale tak wiele pytań...
Poczytałem trochę forum, temat "wprowadzający" tj
Poradnik - co i jak pić. Czyli wprowadzenie w świat kawy. potem jeszcze trochę różnych tematów, i tak po prawdzie jeszcze więcej nie wiem, niż wiem
Pierwsze czego się dowiedziałem "młynek ważniejszy od kawy" - no i tu mamy pierwszy problem... ale może zacznę od początku
Żona (hahaha) zauroczona reklamą wskazanego w temacie ekspresu z lidla powiedziała: "mógłbyś po drodze z pracy kupić", a to dlatego że kilka razy będąc u znajomych piła kawę z czegoś podobnego ale firmy Beko - bardzo jej smakowało.
Jako przykładny pantofelek
- bez dyskusji, posłusznie wykonałem polecenie
I tak od kilku dni stoi w kuchni, warczy, syczy i leje czarną ciecz do spienionego mleka - a żona zadowolona
Chyba najważniejsze
No ale temat zacząłem zgłębiać ja, jako do tej pory "fan" puszczalskiej Nescafe Crema z 2 łyżeczek, 50:50 woda z mlekiem.
W sensie wieczorem, godzina 20-21, gdy dzieci w końcu polegną, strzelić kubek 250-300 ml takiego oto napoju, by trochę rozbudzić się przed sesją przy kompie na 3-4h
Powiem tak.
Mnie tam więcej do szczęścia nie było potrzebne, bo to co piłem jakoś tam działało
potem szły ze 2-4 kubki herbaty.
aczkolwiek skoro już wydaliśmy te 500 złotych... przypominam, żona zadowolona
to tak zastanawiam się... może spróbować wycisnąć z tego ile się da?
Żonie chyba wsio ryba, bo jak to przyznała:
"smaczniejsze niż rozpuszczalna, ale jak byłam w kurze(taka ristorante niedaleko nas ), gdzie szkolili się na baristów i mają jakieś dziwne ekspresy - różnicy nie czuję"to myślę że nie ma co na nią więcej pieniędzy wydawać
a jak wspomniałem, żona zadowolona (a nawet bardzo
więc git
)
Wracając, ekspres to był taki wydatek hmm, co robi szybko, łatwo i no... ogólnie to szybko.
W parzenie kawy, a jak poczytam o jakichś aeropresach i innych cudach to już w ogóle...
Nikt z tego korzystać nie będzie, jak nie zrobi kawy samo i w 30 sekund "minimalnym" nakładem pracy.
Zalewajki natomiast ja nie trawię, bo fusy mnie
i tak wyszło że po prostu piję rozpuszczalną, a może bym się w końcu przestawił na coś porządniejszego?
Do sedna
Dla Was kwota 500 złotych na ekspres to zapewne zmarnowane pieniądze.
Jednakże dla nas to i tak zakup totalnie spoza domowego budżetu
zwłaszcza że ostatnio ciągle "coś".
Teraz czytam o młynkach
kawę obecnie którą zużywamy to lidloskie zmiotki z podłogi Dallmayr
to człowiek pomyślał, może młynek?
Niestety zakup jaki wchodzi w grę to używka...
Severin 3873 lub Tchibo żarnowy z wagą - gdzieś tu na forum takie były wspominane, jako warte totalnie minimalnie cokolwiek, a widzę że idzie kupić za ~200zł.
Był GREAF CM702 za 200 zł ale ktoś mi sprzątnął sprzed nosa
Czy na razie spróbować na kawach już zmielonych, bardziej odpowiednich pod ekspres ciśnieniowy?
Bo tak po prawdzie to "jaka kawa", to kolejna zupełnie inna bajka.
Podejrzewam także, że nie mogąc przygotować jednakowej kawy za każdym razem z uwagi na:
ekspres/brak młynka/brak doświadczenia - nie sposób znaleźć coś co będzie smakowało, prawda?
Czytałem że espresso powinno się "przygotowywać" 25-30 sekund.
Gdy zatrzymałem przygotowywanie po 30 sekundach, kawa w kolbie była jeszcze dość wyraźnie nasączona.
Nie miałem jeszcze okazji sprawdzić tego co opisane w niektórych tematach odnośnie ilości naparu z 1 porcji kawy, bo nie ma kiedy
Ogólnie jeszcze trochę przede mną by poznać totalne podstawy i trochę tak błądzę po omacku w tym temacie.
Dopiero wczoraj żonka kupiła przeźroczyste kubki i mogę zobaczyć co i jak się dzieje i wygląda to obłędnie hahahaha te przenikanie kolorów, klarowanie się w filiżance itd itp
No jest fajna zabawa hehehe
Czy jakiekolwiek przeróbki kolby i sitka, wymiany na jakieś inne, w tym momencie są cokolwiek warte?
Jak zobaczyłem jak ładnie kawa sączy się przez nagą kolbę
WOW wygląda cudownie.
Jeszcze jak pozwala na pewne korygowanie błędów i ocenę tego co się wylewa - no ekstra.
Pytanie, czy warto? wszak to dodatkowe koszty, których na tym etapie być może nie warto ponosić, bo one i tak nic nie zmienią?
Jest też opcja zwrotu... mamy 30 dni na zwrot, w razie czego można oddać w diabły i zapomnieć... tylko co potem? skoro to już jest i cokolwiek potrafi zrobić, a nie planujemy wydatku 1-1,5k na ekspres do kawy... wrócić do picia rozpuszczalnej bo "i tak to niewielka różnica"?
Zawsze jest też opcja sprzedać za rok, półtora, po tym jak człowiek cokolwiek liźnie z tego tematu i nie będzie wielkiej "straty"....
Będę się starał czytać tematy na forum i próbować coś z tego dla siebie, jednakże przy budżecie zerowym chyba ciężko o cokolwiek...
Jakby ktoś miał jakieś dodatkowe rady, chętnie skorzystam, jak każecie oddać, bo złom, oddam haha - dajcie tylko jakiś dobry argument by przekonać żonę