Odkopuję temat, bo interesowałem się młynkami 1zpresso, szczególnie J-max, ale aktualnie mam mętlik w głowie.
Na ten moment piję głównie kawę opartą na espresso (americano, flat white + capuccino/latte dla żony).
Robię tej kawy również dość dużo (4-5 szotów dla mnie plus 1-2 dla żony).
Co do ziaren, to nie mam jeszcze szczególnego gustu czy też znajomości w tym temacie - ale lubię kawę "cieplejszą", nuty bardziej czekoladowe/orzechowe/gorzkie (we flat white lubię jak smak kawy dobrze przebija się przez mleko).
Także czytam i czytam o tych młynkach i się zastanawiam, czy to oby na pewno dobry wybór dla mnie.
Niby ten J-max ma fajną i dokładną regulację pod espresso, ale jak się zagłębiłem w odmęty internetu, to ktoś pisał, że z niego wychodzi bardziej kwasowy profil kawy, dodatkowo mielenie potrafi być męczące.
Przy cenach tych młynków, którą robią się ostatnimi czasy kuriozalne, to się zastanawiam, czy jednak nie pomyśleć o elektryku (Mignon specialita).
Jednocześnie bardzo podoba mi się możliwość mielenia różnych kaw per szot, czy też dostrajania grubości mielenia pod dozę. Kojący aspekt kręcenia korbą też wydaje się być ciekawy, ale nigdy nie miałem do czynienia z takimi młynkami i trochę się obawiam wywalić ~800zł i nie być zadowolonym
.
Ktoś ma i na codzień używa tego młynka, jak się kręci średnio do ciemno palonych ziaren pod espresso, czy nie jest to zbyt męczące na codzień?
I jak z wrażeń smakowych, co się kryje pod "bardziej kwaśnym profilem" - info które znalazłem na necie (jakieś grupy redditowe).
A może warto sprawdzić jakiś inny młynek od 1zpresso, np K-plus? Tam mi się podoba zintegrowany zsyp do kawy, ale pod espresso, to chyba mała precyzja ustawiania grubości.
Ew. może jest jakaś sensowna alternatywa, w niższych pieniądzach na start?