Palarnia: Square Mile Coffee (UK)
Typ: El Salvador Kilimanjaro Pulped Natural
Dedykowane: pod metody alternatywne
Data palenia: 7.10.2013
Przygotowanie: drip, aeropress + dwa młynki - MACAP M2M i Hario Slim
Kawka z brytyjskiego Square Mile. Zachęciła mnie swoim opisem:
This coffee has a ripe sweet pineapple acidity with notes of pistachio nuts and juicy mandarin. It has a pleasant delicate light sweetness and a silky mouthfeel.
This is the pulped natural process, selection of coffee from Aida Batlle's farm Kilimanjaro.
I słowem wstępu - ta kawa uderzyła mnie swoją niesamowitą różnorodnością, gdzie każda metoda dawała zupełnie inne smaki, skrajnie różne. Bardzo przyjemne zaskoczenie.
Ziarna bez defektów, ładne, jasne. Standard w tej klasie kawowej.
Na pierwszy strzał poszedł chemex, bo akurat miałem do niego dostęp. Przyjemna, lekka kawa, aczkolwiek jak dla mnie zbyt lekka. Trochę pistacji i niewielka słodycz na końcu.
Potem męczyłem tę kawę w domu na dripie i aeropresie wraz z młynkiem elektrycznym, moim M2M, co ma znaczenie dla calego opisu. W dripie dominowały smaki pistacjowe (bardzo mocne w zapachu i smaku!), potem pojawiała się delikatna mandarynka. Ogólnie dużo słodyczy, nieco kwasowości, dobry balans. Z reguły standardowo, 14g kawy, 230ml wody, temp. początkowa w granicach 87stC.
Aeropress oraz M2M to z kolei więcej owoców, w zapachu pojawił się ananas, w smaku na początku przyjemna kwasowość, później orzechowa krągłość. Znów sporo słodyczy. Metoda odwórcona, 18g, preinfuzja 40 sekund z przemieszaniem, uzupełnienie do pełna, zaparzanie z minutę i przeciskanie kilkanaście sekund. Wczoraj resztka kawy poszla na normalną metodę, 16g, 92stC, bez preinfuzji, zalanie do pełna z przemieszaniem, minuta parzenia i 20 sekund przeciskania, co w efekcie dało bardzo orzeźwiającą, lekką kawę.
Z kolei, kiedy pojechałem na tydzień do siebie na Sląsk, zabrałem tę kawę, dripper oraz Hario Slim, kawa ukazała swoje kolejne oblicze. Przy tych samych parametrach temperaturowych, dozowych i czasowych (mniej więcej), po zmieleniu w hario, kawa to były przede wszystkim mocne, słodko-kwaskowe ananasy! Pycha! zarówno w smaku jak i zapachu. Dopiero na drugim i trzecim planie uwydatniały się kolejne, przyjemne smaki.
Podsumowując - tak, to była naprawdę dobra kawa : ) przez całe 350g cieszyłem się każdym gramem i nie żałowałem jej zakupu. Ale teraz, standardowo, jak po każdej paczce, mam już przesyt i pewnie następną paczkę mógłbym tknąć dopiero za parę miesięcy, zwłaszcza, że w szafce mam parę innych, tym razem szwedzkich smakołyków, które są, oj mocno, owocowe