Bo ja wiem, włosy tracą kolor latem to i kawa też musi.
Żarty na bok. Światło, woda, tlen, to takie powielane wszędzie stereotypy. Wynikają z doświadczeń ludzkich. Szukaj po angielsku.
To co napisałem o utlenianiu i lakonicznie to co powoduje, że wiele z tych 800 olejków eterycznych ginie:
1. Ciepło: przyśpiesza wysuszanie i rozkład substancji chemicznych.
2. Promienie słoneczne (światło widzialne i niewidzialne): niektóre z olejków są wrażliwe na światło inne szybciej utleniają się pod jego wpływem.
3. Tlen, to jak wiadomo przejmuje te kilkaset aromatów kawy.
4. Wilgoć, nie chcemy hodować tylko pić.
Ponoć wpływ światła na kawę jest najmniejszy z czterech zacytowanych.
Co to oznacza dla kawosza: ładniej będzie pachniało w kuchni. Antonio będzie narzekał na cieńszą creme.
Ja w swojej kawiarce niewiele poczuje, bo ciągle będzie to świeżopalona co najwyżej po lekkich przejściach.
Robusty, są jakie są i nic ich nie zmieni, osłabione może nawet wypadną lepiej. Kenia straci kwaskowość (ta chyba pierwsza ginie) i stanie się bardziej smaczniejsza dla niektórych.
Włoszczyzna i tak pali mocno, co najwyżej kawa przeschnie i też zyska na wartości.
W dripie nie będzie mocno lub wcale gazowała, łatwo zobaczyć, ale ja tutaj nie jestem specjalistą.
Wietrzenie to i tak naturalny proces, po co go przyśpieszać?
Przechowywanie: ponoć kawę najlepiej przechowuje się w jej własnej atmosferze pozwalając na ujście wentylem nadmiaru CO2.
Szkło jak twierdzi medycyna i moje przetwory jest bezpieczne. Eter i tak uleci im mniej będzie miał przestrzeni tym lepiej dla ziarna.
Pani z yutuba (seatle coś) uważa, że najlepiej otwartą kawę zapakować ponowie próżniowo.
Coś mi się kołacze, że kawę powinno się pić między 7-mym a 10-tym dniem od palenia. Potem to już z górki. Może palacze się wypowiedzą, jeżeli zauważą nas amatorów ze swoich wyżyn.
Co do chemii uśmiechnij się do jednego ze stałych na forum bywalców. On wie pewnie, że o niego chodzi ale nie mam upoważnienia ani zastrzeżenia, więc milczę.