Wszedłem właśnie w posiadanie ekspresu przelewowego Melitta Aroma Signature Deluxe.
Ustrzeliłem go w aukcji za psie pieniądze - snajper zadziałał

, a dodatkowa rekompensata za zbity w transporcie dzbanek sprawiła, że za poniżej 100 zł dostałem przelewowca z wysokiej półki.

Nie mogłem się doczekać na oczywisty w tej sytuacji ślepy test - przelew ręczny czy maszynowy?
Procedura wyglądała następująco:
1. Z Melittowego drippera zdjąłem sprężynowy ogranicznik przepływu
2. Zaparzyłem 18g/300ml Etiopię Gejszę w automacie (młynek Wilfa)
3. Po chwili zaparzyłem przy użyciu tego samego drippera tę samą kawę, polewając ją ręcznie z Bonavity (95 stopni) w sposób standardowy, tak jak leję na co dzień (preifuzja+3 "dolewki" do 300ml)
4. Poczekałem aż oba napary uzyskają jednakową temperaturę pokojową
Zalewanie ręczne wyraźnie trwało odrobinę dłużej - wzniecony większą ilością wody przemiał - co pokazują fotki po parzeniu - ułożył się "gradacyjnie" i nieco przytkał pyłem spód filtra wydobywając na wierzch gruz. Pod prysznicem Melitty woda sączyła się na tyle powoli, że nie pozwalała na wzburzanie przemiału i swobodne jego przemieszczanie.
Degustacja wykazała baaardzo nieznaczne różnice, oba napary były nader smaczne. Preferencja wskazała delikatnie na stronę... automatu, kawa wydała się nieco słodsza, pełniejsza, podczas gdy ręczny przelew zdawał się pochylać w stronę delikatnej cierpkości. Oczywiście, żeby dojść do jakiejś konkretnej konkluzji należałoby wykonać o wiele więcej testów na różnych kawach, tym nie mniej - dzielę się spostrzeżeniami na świeżo, zobaczymy jak urządzenie się "przyjmie" w codziennym użytkowaniu. Na pewno jest ładne i wygodne




Po parzeniu w Melitcie:

Po parzeniu ręcznie:
