To nie jest tak, że to jest automat do którego wrzuca się ziarno i nic innego się nie robi.
Urządzenie ma całkiem niezłe moce przerobowe (na mniejszej wersji można wyprodukować 800-1000 kg kawy miesięcznie, większa jest w stanie zrobić 2500-3000 kg), zatem jest za duża, nawet jak na potrzeby bardzo dużego hotelu.
W kwestii automatyki: można zaprogramować profil palenia, ale my w ogóle tego nie robimy - z prostej przyczyny: każde ziarna są inne. Nie mam tu na myśli tylko tak oczywistych różnic jak np. pomiędzy arabiką z Brazylii (dajmy na to popularnym Santosem), a arabiką z Etiopii (np. Yirgacheffe), ale także różnice pomiędzy tymi samymi ziarnami z różnych dostaw. Mogą się one różnić np. zawartością wody w ziarnie, a to z kolei warunkuje temperaturę i czas palenia.
W Twoim komentarzu pada stwierdzenie o braku możliwości podejmowania decyzji w ostatniej fazie palenia. Śpieszę z wyjaśnieniem, iż nie pokrywa się to z prawdą. Wypalarki Selmi mają szklane pokrywy i podświetlane wnętrze komory palenia, co umożliwia obserwowanie procesu wypalania od początku do końca. W każdej chwili można zmniejszyć lub zwiększyć temperaturę, bądź też poziom nadmuchu. Zapachy są wyczuwalne (i nie mam tu na myśli zapachów ze spalania, bo te idą w komin), ale zapachy "maślane", czy też "piekarnicze". I oczywiście dochodzą do tego odgłosy tego, co dzieje się w piecu, czyli "cracki"
Podsumowując: do każdego kilograma kawy podchodzimy indywidualnie. Robimy to od 4 lat, każda kawa ma u nas swój segregator z danymi dotyczącymi setek paleń, ich temperatur, otrzymywanych ilości wagowych itd. Na tej podstawie mamy wstępnie oszacowane parametry palenia, ale mimo to nie ustawiamy maszyny wg wskazań "historycznych", tylko patrzymy, wąchamy i słuchamy. I myślę, że wychodzi nam to całkiem nieźle