No cóż..., nie będę wciskał kitu...
Dla kogoś, kto nigdy nie pił yerby, pierwsze wrażenia smakowe, pokrywają się z tym, co możemy wyczytać lub usłyszeć...
Jak to napisał Cejrowski...
...No i jak? - zapytał padre, kiedy opróżniłem guampę i oddałem Indiance.
- Smakuje jak napar z petów.
- A piłeś kiedyś napar z petów, że tak gadasz?
- Zobaczysz - dodał po chwili - za miesiąc rzucisz kawę, rzucisz herbatę i przejdziesz na mate. Na razie i tak nie masz wyjścia, bo tu się nic innego nie pije...
Więc...
Swoje moce posiada, smaki różnych Yerb rozróżniam (ziele jest tylko jedno, natomiast różne regiony, pory zbiory, metody suszenia itd...)
Piję teraz La Merced Barbacua
Dzisiaj dodałem kilka listków stevii, jest mniej goryczy, ale orginalny posmak wyczuwa się.
No i naczynie z Palo Santo dużo daje... (bardzo fajny aromat drewna)
Teraz eksperymentuję z metodami umieszczania bombilli w suszu.
Poczytałem trochę na forach o yerbie, też się ludziska tym pasjonują jak my kawą i ostatnio herbatą...
Ceny akcesoriów... to już w zależności od zasobności portfela.
Czeka mnie jeszcze kilka zakupów, w tym termos z wylewką dedykowaną do yerby.