Znowu wykopuję stary temat
.
Przed chwilą rozmawiałem przez telefon z jednym z naszych forumowych znajomych o kwaśnym smaku kawy. Ponieważ po raz drugi spotkałem się z taką refleksją, to przytoczę ten pierwszy raz. Mam przesympatycznego znajomego, który co jakiś czasu przychodzi do nas i kupuje Ariadnę. Raz poczęstowałem go krótką serią espressi z różnych ziaren. Była to jakaś mieszanka w stylu Ariadny ale bez robusty, Espresso lub Anniversary, a zaraz potem Etiopia Rocko Mountain. Ogromne zaskoczyło mnie to, że espresso z Espresso zostało określone jako "kwaśne", a espresso z Etiopii jako: "smooth" i mniej kwaśne.
Teraz zaś Ariadna została określona jako bardziej "kwaśna" niż RED. Co na takie dictum można odpowiedzieć? Wydaje mi się nieśmiało, że sprawa ma związek z tzw. "wrażeniem słodyczy" i ze "świeżością" kawy. Słodycz wiąże się z jakością ziaren. Ewidentnie Etiopia YirgaCheffe z naturalnej obróbki jest bardziej słodka niż mieszanka Brazylii z mytymi arabikami. Ale czy mniej kwaśna?
Na pewno RED jest znacznie bardziej, jest mega słodką mieszanką w porównaniu z Ariadną, mieszanką Brazylii i robusty. Ale czy RED jest mniej kwaśną kawą?
Jaki to może mieć związek ze świeżością i dojrzałością?
Moim zdaniem ta "kwaśność" często ma związek ze świeżością, bo ogromne ilości CO2 w bardzo świeżych ziarnach Ariadny mogą wywołać takie wrażenie jakie wywołuje woda sodowa. RED natomiast ma już parę tygodni za sobą, więc zbliża się do optimum swoich walorów sensorycznych...
Co można zrobić, gdy ktoś czuje intensywny smak kwaśny w espresso? Moim zdaniem można nieco drobniej zmielić kawę, zmniejszyć dozę, wydłużyć czas zaparzania, zmniejszyć temperaturę zaparzania... Zawsze coś można zrobić. Można też ziarna odstawić na jakiś czas... by poczuć potem "dojrzałą kwasowość"
.