No to w poszukiwaniu czasu
okazuje się, że mamy na rynku dwa rozwiązania dźwigni:
1. La Pavoni style - dźwignia początkowo w stanie spoczynku na dole, podnosimy, napełnia się komora z wodą w grupie, opuszczając dźwignię przeciskamy wodę przez ciastko
2. Microcimbali/Faema style - dźwignia początkowo w górze, naciskamy ją, woda dostaje się do komory w grupie, puszczamy dźwignię a ta za sprawą sprężyny wraca do góry przeciskając wodę przez ciacho.
W wersji 2. odpada nam więc jeden element - woda jest przeciskana zawsze z takim samym ciśnieniem.
Patrząc na pracę maszyn w każdym z tych systemów widzę jedną zasadniczą różnicę w stosunku do normalnych maszyn kolbowych - preinfuzja. W momencie napełniania komory w grupie rozpoczyna się preinfuzja, czasem baaardzo długa. Ciśnienie pary w bojlerze wpycha wodę do komory, ta zaczyna nasączać kawę. Jak pojawia nam się strużka na wylewce rozpoczynamy ruch dźwigni i mamy ekstrakcję.
I tu zasadnicze pytania:
- wersja 2. jak dla mnie jest łatwiejsza w sensie powtarzalności
- czy sukcesy smakowe kawy z dźwigni zapewnia właśnie ta długa preinfuzja? Czy ktoś z E61 mógłby zrobić dwa strzały espresso i porównać je smakowo/wizualnie. Jeden tak jak robisz zawsze, drugi z 10 a może nawet 15 sekundową preinfuzją.
No i znalazłem dźwignię którą docelowo, o ile się przekonam do tego systemu, chciałbym mieć w domu - niestety na automat nie zostanie kasy
- Bezzera Strega