Już po testach. Prawie się zagotowałem.
Pierwsza rzecz - nie zwracałem na to wcześniej uwagi:
To ja kupiłem surowe ziarna!?
Sam teraz już nie wiem. W każdym razie łuskałem ziarna chyba ze 20 minut, bo bardzo ciężko szło i od razu mam pytanie - podejrzewam, że to jakaś mieszanka wszystkiego, coś w stylu czibo - blend kaw z całego świata.
Acha, pytanie miało być - te ziarna są przeróżne - od jasnobrązowych, aż po takie, które wyglądają, jak spleśniałe - szare plamki, albo niemal całe szare, ale na pewno nie jest to pleśń, bo aż sprawdziłem w internecie i to chyba po prostu różne gatunki, różnej jakości. Te z fabryki czekolady były w odcieniach brązu - od jasno, po ciemnobrązowe, ale szarych nie pamiętam, no i z nich łuska odchodziła lekko, a te moje musiałem rolować i to naprawdę mocno.
Jest to możliwe, że muszę je najpierw wypalić, bo są najnormalniej surowe?
No ale w końcu wymęczyłem z jednym gramem zapasu:
No to do młynka i pała - zakręciłem pięć razy korbką i nie idzie! Próbowałem trochę "podogniatać", ale miałem wrażenie, że żarno się zatkało tłustą masą, więc rozebrałem młynek i proszę:
To, co zdążyło się przemielić, to jakieś wiórki wyszły:
Zważyłem - 0,88 g.
Paaanyy, dlaczego to tak się stało?
Kurde, jeszcze mi błąd wywaliło, że mój post jest za duży!