PIERWSZE KROKI
Zachciało mi się kawy - smacznej i niegorzkiej
spróbowałem przelewów i zdziwiłem troszkę
Decyzja już podjęta: zliczę zaskórniaki
Aeropress i młynek. Dobry. Czyli jaki?
Na Komesia mnie nie stać. Ech, ma biedo słodka.
Padło więc na urządzenie prosto z państwa środka.
Telefon do Gorana, ziarenka więc mamy
Dojechał aeropress. No, to zaczynamy!
Pierwsze więc pytanie zjawia się przewrotnie
Strzykawkę normalnie? Czy może odwrotnie?
Jaka doza? Jak zmielić? Ile dolać wody?
Z preinfuzją czy bez niej dla własnej wygody?
Ile czasu to parzyć? Ile razy mieszać?
Może sprawdzić w filmiku jakiegoś kolesia?
Pierwszy krok najtrudniejszy. Odwagi brakuje.
Walnę pięćdziesiątkę. Mocniej się poczuję.
Koniak - napój magiczny. Umysły otwiera,
brawury ciut dodaje i stanowczość wspiera.
Ręce więc drżeć przestają. Woda się gotuje.
Metodę Scota Rao najpierw wypróbuję.
Kawa coś za gorzka, a smak jest nieczysty.
Spróbuję przepisu innego baristy.
Ale najpierw sposób na nerw ukojenie
Druga pięćdziesiątka. Teraz przepis zmienię.
Ręce są znów spokojne, poczuły odwagę,
Oko bardziej uważnie spogląda na wagę.
Ważę, mielę, zalewam, na mej twarzy troska,
Czuję się jak ta sławna M. Curie-Skłodowska.
Efekt? Kwas i szczyny. Gdzie smak czekolady?
Czemu nie czuć orzechów? Ręce mi opadły.
Ciśnienie mi rośnie, paruje wręcz głowa
Złość ciśnie się na usta - odpowiedź gotowa.
Trzecia pięćdziesiątka jest jak zaproszenie
Do świata spokoju. Znowu przepis zmienię.
Trudno jest policzyć mi te wszystkie razy,
Gdy zmieniałem przepis, ale, bez obrazy,
Chociaż kawa wciąga, mimo dobrej woli,
Po tych pierwszych krokach strasznie głowa boli.
Mówią, że po kawie mogą trząść się ręce
Ja cały dzień kolejny spędziłem na męce
Ale się nie poddam, ręcznika nie rzucę,
Nie zniosą mnie na tarczy, chęci nie porzucę,
Trud nowy podejmę zaparzenia kawy
Spojrzę w twarz przeciwnościom i nie dla zabawy
Poproszę Was o wsparcia dwa-trzy ciepłe słówka.
Niestraszne mi wyzwanie - wszak jutro majówka.