Ha, to ja mam w to miejsce ciekawą opowiastkę.
Otóż, razu pewnego przyszła do mnie spragniona ziarenek kawowych dziewoja, a że była to niedziela i ciężko o sklep, to odsprzedałem jej kilka gramów tego co miałem. A miałem wtedy Kenie Gatomboya i blend do szklanki (jeszcze nie dostarczony do docelowego źródła). Obawiając się szoku smakowego jaki mogła wywołać Kenia, tym bardziej, że właśnie kawiarka wchodziła w grę, do tego jeszcze w grę wchodziła ogólna niewiedza o kawie i kawiarce (lekko tylko podsypana moimi krótkimi, czysto teoretycznymi wykładami), to i, dla bezpieczeństwa, Kenię wspomogłem drugą torebką blendu do szklanki. Myślę sobie: blend czekoladowy, goryczkowy, prosty, w profilu przeciętnej kawy, Kenia cytrusowa i niecodzienna, no ale nie poskąpię, najwyżej blendem się obronię.
No i nie minęły dwa tygodnie, a owa niewiasta dzwoni, że tej Kenii, gdybym zamawiał kawę, to ona chce, bo kawa to znamienita i żyć bez niej już się nie da.
Tak się właśnie kończy ostrożność w świecie kawy. Nie ma co się wstrzymywać jeśli się chce kawy doświadczyć.