Tak oto wygląda espresso z Kolumbii Risaralda Marcella, zaparzone przy użyciu maszyny Wega Concept, nastawionej na 84 stopnie (bojler i grupa). W porównaniu do Kolumbii Carmen Sotara, palonej przez Elę, Risaralda jest ciemna. Pewnie daleko mi do osiągnięć mistrzów z Neapolu, ale jest to ciemne palenie. Kawa ma dużo uroku, dużo świeżości i owocowego aromatu, więc nawet w takim ciemnym ujęciu jest ciekawa. Świetnie połączyła się w moich mieszankach z Brazylią i robustą: Espresso 6, Espresso 61, Ariadna Plus.
Natomiast Carmen Sotara z Synestezji jest zupełnie inną jakością. Wprawdzie Ela wypaliła ją nieco ciemniej niż poprzednio, jest to jednak palenie jasne. Espresso jest pyszne, bez goryczy, słodkie i pachnące, dosyć gęste. Bardzo polecam
. W sumie obie te Kolumbie mają coś wspólnego, charakterystycznego. Może to te kolumbijskie odmiany-hybrydy?
Niesamowite są przemiany, zachodzące w wypalonym ziarnie. Przez pierwsze dni od palenia, często różne kawy wprawiają mnie w przestrach, bo mi po prostu nie smakują. Z upływem czasu dzieje się z nimi coś niezwykłego i pozytywnego. Kilka lat temu gdzieś tam sprzeczałem się z kimś o tę świeżość. Twierdzenie jakoby kawa była najlepsza w ciągu tygodnia-dwóch od palenia jest fałszywe i coraz bardziej, codziennie się w tym utwierdzam
.