Podobnie jest w moich kręgach. Z racji zawodu, mam styczność z ludźmi od dziennikarzy, przez polityków, dyrektorów, zarządy, firmy, urzędy, szkoły aż po prywatne domy na wsiach.
Wszędzie grzecznie kawy odmawiam, kiedy proponują. I jeszcze ani razu nie żałowałem decyzji, patrząc po tym, co dostaje reszta ekipy, która jednak kawę bierze.
Najlepiej jest w różnych biurach i dyrekcjach, gdzie szarpną się na automatyczny ekspres - tam od razu zachwalają, jaką to mają dobrą kawę (często podkreślają, że włoską).
A znajomi dziennikarze, niby światli, wykształceni, inteligentni... A wciągają kawy z automatu, rozpuszczalne, albo sypane i jak się mnie pytają co mógłbym im polecić, to się dziwią, że nie Włochy...