Większa sprzedaż kawy "domowej" to chyba oczywisty efekt ograniczeń pandemicznych, ciekawszy jest ten wzrost automatów. W sumie potwierdza moje obserwacje, większość znajomych albo już kupiła albo w najbliższym czasie chciałaby lub zamierza kupić automat. Kapsułki stały się passe, aż sam jestem zdziwiony jak szybko im poszło.
Mody są u nas bardzo silne i dość łatwo sterowalne, marketingowy bełkot, jak to jedynie kawa z ekspresu jest tą prawdziwą i tą właściwą, ryje ludziom w głowach solidnie. Do pary zazwyczaj mleko, co ma mieć postać sztywnej piany, trwałej co najmniej jak te z materaca. A kawa nie ma znaczenia, zauważyliście, że w biedronce sprzedają ziarnistą żółtą czibo? jak sądzicie gdzie ona głównie trafia? 3 tysiące za niedoparzacz, to zazwyczaj duży wydatek, trzeba na czymś odbić
Myślę, że to część zjawiska, w którym kawa staje się powszechnym elementem statusowym. Nie zapomnę pięknego widoku z takiej tam kawiarni, gdzie pani w średnim wieku, kupiła towarzyszącemu jej panowi, piękną wysoką szklankę z mlekiem ponad brzegi, po czym koleś dostał plaskacza w tył głowy, gdy wsadził łyżeczkę i tak poprostu pomieszał
Dziś tylko janusze nie wiedzą jak należy pić 3-warstwowe macziato
Ja np. nie wiem, na szczęście pijam samą kawę