Nie wygląda na to, żeby dało się jakoś to skalibrować - górna tarcza jest odsuwana od dolnej za pomocą wyżłobień po bokach, gdzie kręcenie pokrętłem grubości przemiału obraca ją względem zaczepów. Jako że wyżłobienia mają zmienną grubość, to przekłada się na inną odległość od dołu - trochę taki odwrócony helikoid. Zakres regulacji jest taki, jak długość wyżłobień (niewielki), a dodatkowo ten uchwyt na żarna jest z plastiku, więc mamy jakiś tam luz.
Nie wiem, czemu akurat to Pellini lepiej się zachowuje (jest bardziej sucha, więc i bardziej zwarta?), ale dzisiaj udało mi się wsypać ładnie i bez wystawania ~20g, porządnie ubić, i uzyskać ekstrakcję równo 25 sekund do miary "single espresso" (razy dwa, bo dwie wylewki). Może moją ambicją w życiu nie jest picie kawy z suchych ziaren do końca swoich dni, ale widać, że stan ziaren mocno wpływa na efekty. Póki co, dystrybucja przed ubiciem wydaje się jednak być najważniejszą zmienną, która pomaga. Przyjrzę się Eureka Mignon Specialita - cichy przemiał brzmi dobrze, piję tylko espresso (i mleczne), więc nie będzie problemu z kręceniem kółkiem od grubości. Myślałem też nad zwykłą wersją, ale brak timera spowodowałby, że miałbym jeszcze jedną, dodatkową zmienną do kontrolowania (czas mielenia), a nie chcę się w to bawić za każdym razem.
Co do kaw, patrzyłem właśnie na różne - chętnie kupię coś z lokalnej palarni, wesprę lokalny biznes, a co. Poszukam czegoś zbalansowanego - nie cierpię mocno gorzkich rzeczy. Brazylia Santos średnio palona (medium-dark? da się tak?) brzmi jak coś, co da radę na początek?