No i dobra - Eureka Mignon Specialita zakupiona, dziś walczyłem z doborem przemiału pod moją kawę. Nie powiem, jest różnica - na poprzednim młynku nie dało się "zatkać" ekspresu, przy najcieńszym przemiale nadal przepychał wodę przez ciastko. Teraz bez trudu tak zmieliłem i ubiłem ziarno (18g), żeby nic się nie przedostało. Potem coraz grubiej, grubiej... i tego samego dnia powstała pierwsza pijalna kawa na nowym młynku!
Dobieram jeszcze parametry, eksperymentuję, sprawdzam powtarzalność całej operacji. Być może najlepszym świadectwem sprawności nowego młynka jest to, że pierwszy raz udało mi się dziś zrobić espresso na pojedynczym sitku (stockowe od Bezzery) z jedną wylewką. Wcześniej, z nierównym przemiałem, było to zupełnie niemożliwe - kanałowanie rozwalało wszelką nadzieję na smaczny napój. Teraz moim największym problemem jest to, że wylewka jest z jednej strony i nie ma jak tego podeprzeć porządnie przy ubijaniu, zostaje opcja "o rant"...
Dzięki za porady - poza lekturą tego wątku oczywiście przeglądałem też klasyczne dywagacje na temat marek i modeli młynków, czym jest prawdziwy przemiał pod espresso, i tak dalej. Mam nadzieję, że dzięki lepszemu sprzętowi uda mi się odkryć nieznane dotąd walory w znanych już ziarnach. Zamówiłem też co nieco z lokalnej palarni, więc możecie już spać spokojnie - ta profanacja ze strony kaw marketowych nie będzie procesem ciągłym
I tak jestem pod wrażeniem, że na Melitta Molino dało się osiągać w miarę powtarzalne efekty przy zachowaniu stałej dozy i silnym tampingu. W razie czego (odpukać) będzie jako młynek zapasowy, jeśli nie pójdzie pod młotek.