Autor Wątek: Bałkańska (NIE)Kultura  (Przeczytany 77543 razy)

Offline lubusz Mężczyzna

  • Wiadomości: 495
  • Ekspres: FE-AR La Peppina, Aeropress, Hario, Kalita
  • Młynek: Mazzer Mini Electronic Type A, Baratza Precisio
Odp: Bałkańska (NIE)Kultura
« Odpowiedź #180 dnia: 28 Kwiecień 2022, 15:16:18 »
@rapoh
Widzę, że dyskusja z Tobą jest jak dyskusja z Rosjaninem. On zawsze będzie wiedział najlepiej, a  wszyscy wokół wzniecają konflikt aby dobrać się do jego bogactw naturalnych. Wiedza czerpana z głębokich czeluści neta i skrajnie prawicowych portali. Taka z Ciebie troszkę "srala-mądrala" która będzie mi wmawiała jaki to Niemiec jest zły, jak ja mam ich za sąsiadów i nikt się tu ich nie boi tak jak Ty. Nie spłycaj mojej wypowiedzi do autobusu, bo mogę Ci podać kilkadziesiąt przykładów zgodnej sąsiedzkiej współpracy.  Tak więc też kończę dyskusję i życzę smacznej kawusi.
« Ostatnia zmiana: 28 Kwiecień 2022, 15:25:31 wysłana przez lubusz »

Offline ranGo Mężczyzna

  • Administrator
  • Wiadomości: 2365
    • Euro Cafe
  • Ekspres: Dalla Corte Mina, Moccamaster, V60, Chemex, Kalitta, Aeropress,
  • Młynek: RTF64, Lido2, Lido3, Ditting, Mahlkoenig, Quamar80e
Odp: Bałkańska (NIE)Kultura
« Odpowiedź #181 dnia: 18 Czerwiec 2022, 20:52:25 »
Co ma wspólnego serbskie miasto Golubac z Zawiszą Czarnym? Zagadkę wyjaśniają eksperci z Muzeum Okręgowego w Sandomierzu.

Niewielkie, spokojne, nieco zaniedbane, serbskie miasteczko, położone nad rozległym akwenem jakby zatoką morską lub wielkim jeziorem. Na horyzoncie w kierunku północnym widać brzegi Rumunii a na wschodzie wysokie wieże zamku. Dojazd z Belgradu zajmuje nieco ponad godzinę. Początek to autostrada, później dość szeroka droga krajowa, ale dalej już tylko węziej i bardziej nierówno. Co prawda nie ma dziur w jezdni, ale jest bardzo wąsko i trzęsie. Za to niedogodności rekompensują piękne, nieprzekształcone krajobrazy i całe mnóstwo dzikich zwierząt np. bażantów, zajęcy i saren.

Dlaczego Serbia?

Podróż do Serbii rozpoczęła się w Sandomierzu na dziedzińcu Zamku królewskiego w którym obecnie znajduje się Muzeum Okręgowe. Do Golubaca przez Słowację i Węgry to tylko 1013 km. Do tego podróż przebiega przez Bardejov słowackie miasto wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO oraz Koszyce. Dalej przez równinę węgierską i okolice Budapesztu pokonujemy granicę Unii Europejskiej i mijamy Nowy Sad oraz stolicę Serbii Belgrad. Cała podróż dostarcza niesamowitych wrażeń wizualnych. Jednak to Golubac, po polsku Gołębiec jest dzisiejszym bohaterem.

Lokalizacja miasta w przyszłości będzie magnesem dla turystów. Jednak główną atrakcją Golubaca na długo pozostanie oddana po długim remoncie twierdza. To olbrzymie zamczysko położone jest na jednym z końców Żelaznych Wrót, gdzie dziś znajduje się Park Narodowy Derdjap czyli „kanion Dunaju” To przez to miejsce od tysięcy lat człowiek przedzierał się do Europy. Z tego względu nie zaskakuje decyzja z XIV wieku o budowie twierdzy w tym miejscu. W tym rejonie Dunaj rozszerza się, aż do 6 km co tworzy wrażenie przebywania nad zatoką morską lub wielkim jeziorem.


Samo miasteczko nie jest duże. Niewielki rynek z hotelem i kilkoma kawiarniami, barem szybkiej obsługi, w którym można zjeść bardzo dobrą i tanią „Pljaskavicę” czyli bałkańskiego burgera. Jest parę niewielkich sklepów i znakomita piekarnia, gdzie podaje się tradycyjne serbskie śniadanie. Okazało się, że w tym miejscu podaje się „Burek” z jogurtem naturalnym. „Burek” to ciasto przypominające ciasto filo lub francuskie, podawane z farszem np.: serem, mięsem lub innymi składniami. W tej piekarni na zapleczu pracownicy ręcznie wytwarzają te pyszne placki.

Twierdza

Do twierdzy można dojechać tylko samochodem lub autobusem. Niestety z przyczyn naturalnych nie dało się do tej pory doprowadzić tam ścieżki rowerowej, która kończy się kilka kilometrów przed twierdzą. Okazało się, że do 10.00 mam jeszcze około 45 min więc po drodze do Twierdzy postanowiłem zatrzymać się w centrum Golubaca. Obszedłem okolice i trafiłem do centrum informacji turystycznej położonej przy deptaku, boisku i na zapleczu małego szpitala. Niedaleko widziałem kilka barów i kawiarni. Pomyślałem, że całkiem przyjemny ten Golubac. Do zamku prowadzi kręta „nadmorska” droga taka jak w Grecji czy Turcji. Po kilku zakrętach wyłania się niesamowity obraz położonej na zboczach wysoczyzny wielowieżowej „dobrze zachowanej” twierdzy. Jak później okazało się prace wykonano dzięki dotacji z Austriackiej Agencji Rozwoju. Zamek zrekonstruowano, odbudowano i wyposażono w nową infrastrukturę taką jak schody, poręcze i sale wystawowe. Do twierdzy prowadzi żwirowa ścieżka otaczająca piękną, trawiastą murawę. Wejście na dziedziniec poprowadzono przez bramę, przez którą przed laty jeździły samochody.

Co przyciąga Polaków do Golubaca?

Przed 2019 rokiem w Golubacu była tylko „kupa kamieni” i droga przechodząca pod wieżą przez zamkowy dziedziniec. W Internecie można spotkać sporo relacji zdjęciowych z twierdzy sprzed remontu. Widać potęgę tego miejsca, ale patrząc z dzisiejszej perspektywy łatwo zorientować się ile zostało zrobione. Czy aż tak mocno trzeba było odbudowywać zamek? Każdy kto przyjedzie i będzie miał wiedzę o tym co było przed remontem sam sobie odpowie.

Skąd sandomierskie zainteresowanie Golubacem?

Przyczyna zainteresowania sandomierzan Golubacem to oczywiście historia dotycząca jednego z najbardziej niedocenianych polskich średniowiecznych bohaterów. To postać, która jako jedna z niewielu ma swoje  przysłowie. Każdy z nas zna powiedzenie „polegać jak na Zawiszy”. O kogo w nim chodzi? Oczywiście o Zawiszę Czarnego z Garbowa herbu Sulima, który prawdopodobnie urodził się w Garbowie małej miejscowości w gminie Dwikozy koło Sandomierza. 

Kim był i co robił Zawisza?

Urodzony około 1370 roku dość szybko musiał dostać się na dwór królewski. Dzięki swojej sile, odwadze i kunsztowi zdobywał coraz większą sławę na turniejach rycerskich. To być może przez udział w turniejach trafił na dwór Zygmunta Luxemburskiego, z którym zaczął ściśle współpracował. Swoje życie w początkach XV wieku dzielił zasadniczo między trzy a może cztery zajęcia. Po pierwsze był rycerzem „najemnikiem”. Często stawał do walki u boku Króla Węgier, ale także innych władców, którzy „wynajmowali” Zawiszę i jego drużynę. Pomimo służby u Zygmunta, kiedy ojczyzna Polska była w potrzebie Zawisza wracał by pomóc. Tak było na przełomie 1409 i 1410. Wspomógł wtedy Króla Władysława i nie zostawił go samego. W lipcu 1410 doszło do słynnego na całą Europę starcia z „Krzyżakami”. Drugim zajęciem jakie należy bezsprzecznie przypisać Zawiszy to dyplomacja. Podróżował w orszaku króla Zygmunta czy Władysława i był wysyłany z ważnymi misjami do innych części Europy. Ze źródeł wiemy że był m.in. w Paryżu, Londynie i Konstancji. Wydaje się, że musiał być skuteczny, gdyż do końca życia był zaufanym człowiekiem obu królów. Trzecim równoległym zajęciem był udział w turniejach rycerskich. W kilku startował a niektórzy historycy sugerują, że to właśnie Zawisza Czarny pokonał słynnego rycerza Jana z Aragonii. 

Dlaczego Golubac? Jak Zawisza znalazł się w obecnej Serbii?

W 1428 Turcy Osmańscy zajęli twierdzę w Golubacu. Z odsieczą przybył król Zygmunt. Wśród rycerzy walczących z Turkami nie mogło zabraknąć Zawiszy Czarnego, wraz z innymi polskimi rycerzami. Niestety wojska Zygmunta nie odnosiły sukcesów. 12 czerwca 1428 roku sytuacja była coraz gorsza. Król musiał być ewakuowany na drugi brzeg Dunaju. Zawisza skutecznie doprowadził do ewakuacji Króla, ale samemu wrócił pod twierdzę aby walczyć z niewiernymi. Król wysłał po niego łódź ale podobno Zawisza stwierdził, „że nie ma takiej  łodzi , która udźwignęła by jego honor”. Niestety dostał się do niewoli i jak mówi legenda z powodu kłótni janczarów jeden z nich uciął mu głowę. Następnie został pochowany w najbliższym kościele. Który to kościół to trzeba zbadać. Czy tam jest pochowany Zawisza? Wymagało by to bardzo żmudnych i kosztownych badań naukowych.

Dziedzictwo Zawiszy Czarnego, które można traktować jako „polonicum” jest silnie kultywowane w Serbii a szczególnie w Golubacu. Czynią to zarówno mieszkający w Serbii Polacy wraz Ambasadą Rzeczypospolitej Polskiej w Belgradzie oraz sami Serbowie. Świadczy o tym pamiątkowa tablica stojąca na terenie twierdzy, ufundowana przez serbską Polonię kilka lat temu. Od 29 marca 2019 roku Zawisza Czarny doczekał się stałej, posterowej wystawy. W wieży numer 8, w nowo otwartej Twierdzy można oglądać wystawę o rycerzach związanych z bitwą pod Golubacem. Największa część wystawy zajmuje całe 2 piętro wieży bramnej i dotyczy Zawiszy Czarnego. Wystawa została przygotowana przez pracowników Muzeum Okręgowego w Sandomierzu wspólnie z Ambasadą RP w Belgradzie oraz pracownikami twierdzy. 

Sami Serbowie są bardzo otwarci, życzliwi oraz weseli. Obecna sytuacja gospodarczo polityczna jest dość trudna. Jednak Serbowie nie poddają się i zmieniają swój kraj. Są na ścieżce dojścia do Unii Europejskiej choć łaskawie patrzą także na Rosję. Co wybiorą okaże się za kilka lat. Do tego czasu Golubac pozostanie sennym miasteczkiem po sezonie, które ożywa w wakacje. Twierdzę ma  odwiedzać co najmniej 100 tyś gości. Przy Muzeum jest przystań dla dunajskich statków wycieczkowych, których w tym roku powinno pojawić się przy twierdzy ponad 100.  A może to jest pomysł na wakacje? Rejs statkiem po Dunaju? Czy warto zatrzymać się w Golubacu. Zdecydowanie tak! Twierdza jest imponująca, jest nasz Zawisza, Serbia nie jest droga a kraj i ludzie piękni i życzliwi. Naprawdę warto odwiedzić Serbię i Golubac. Do tego my Słowianie powinniśmy się wspierać!

( https://www.national-geographic.pl/artykul/w-tej-serbskiej-twierdzy-walczyl-najslynniejszy-polski-rycerz-ratowal-samego-krola?page=1 )



Offline Janusz Mężczyzna

    • CAFFE BARCA Sp. z o.o.
  • Użytkownik komercyjny
  • Wiadomości: 4813
    • ascaso
  • Ekspres: ASCASO DREAM Green
  • Młynek: i-2 mini Polerowane Aluminium
Odp: Bałkańska (NIE)Kultura
« Odpowiedź #182 dnia: 18 Czerwiec 2022, 21:21:56 »
Piękne miejsce i piękna historia. Chyba namówiłeś mnie na ten wyjazd. :)
ASCASO (i nie tylko) - Coś dla Domowych Baristów, Małej i Dużej Gastronomii...
https://www.caffebarca.pl/

Offline mlopus Mężczyzna

  • Wiadomości: 2390
  • Ekspres: HX GRIMAC Baristar SN 000009,Bialetti Experss Mini, LP Europiccola
  • Młynek: Mazzer Luigi Super Jolly DR, 1Zpresso Q2
Odp: Bałkańska (NIE)Kultura
« Odpowiedź #183 dnia: 19 Czerwiec 2022, 11:42:17 »
Janusz nie chcę Cię martwić ale chyba pojedziemy razem, ja też czuję się namówiony :-)

Offline Janusz Mężczyzna

    • CAFFE BARCA Sp. z o.o.
  • Użytkownik komercyjny
  • Wiadomości: 4813
    • ascaso
  • Ekspres: ASCASO DREAM Green
  • Młynek: i-2 mini Polerowane Aluminium
Odp: Bałkańska (NIE)Kultura
« Odpowiedź #184 dnia: 19 Czerwiec 2022, 13:48:39 »
To byłaby sama przyjemność. Nie wiem tylko czy z terminami uda nam się zgrać.
ASCASO (i nie tylko) - Coś dla Domowych Baristów, Małej i Dużej Gastronomii...
https://www.caffebarca.pl/

Offline mlopus Mężczyzna

  • Wiadomości: 2390
  • Ekspres: HX GRIMAC Baristar SN 000009,Bialetti Experss Mini, LP Europiccola
  • Młynek: Mazzer Luigi Super Jolly DR, 1Zpresso Q2
Odp: Bałkańska (NIE)Kultura
« Odpowiedź #185 dnia: 20 Czerwiec 2022, 11:06:41 »
Zacznę naradę wojenną ups  :ups: rodzinną w tej sprawie, zastanawiam się czy nie pociągnąć dalej do Czarnogóry ;-) 
Po tym całym okresie pandemicznym marzy mi się jakaś włóczęga ;-)

Offline ranGo Mężczyzna

  • Administrator
  • Wiadomości: 2365
    • Euro Cafe
  • Ekspres: Dalla Corte Mina, Moccamaster, V60, Chemex, Kalitta, Aeropress,
  • Młynek: RTF64, Lido2, Lido3, Ditting, Mahlkoenig, Quamar80e
Odp: Bałkańska (NIE)Kultura
« Odpowiedź #186 dnia: 21 Czerwiec 2022, 08:47:07 »
Chyba namówiłeś mnie na ten wyjazd

Jechać ponad 1000 km, aby obejrzeć zamek to nie za bardzo, ale przy okazji przejazdu do Grecji, Bułgarii to jak najbardziej. Jeżeli ktoś chciałby trochę dłużej pozostać i bardziej zapoznać wiejskie klimaty, to w Serbii jest całkiem niezła oferta noclegów na portalu https://selo.rs i np. tu: https://selo.rs/ponuda/mitin-salas-1 w gospodarstwie nieopodal Nowego Sadu, można zarezerwować nocleg za jedynie 10 euro. Obiekt z 1931 roku, na podwórku cień daje grusza, domowe zwierzęta się kręcą wokół nas, jazda na koniach lub osiołku a wokół górzyste tereny i mnóstwo prywatnych winnic.



Mnóstwo osób jedzie podziwiać meandry rzeki Uvac, która robi wrażenie, ale mnóstwo turystów, po tym, jak fotografia ukazała się w National Geografia, odwiedza rzekę Drina, aby zobaczyć ten dom:



Piękne górzyste tereny, ogrom czystego powietrza i najdłuższa kolejka górska ( 9km ) to góra Zlatibor ( Złote bory ). Wystarczy(ło) siedem dni spędzić tutaj, aby się zregenerować, teraz niestety przesada z urbanizacją i dużą ilością turystów.




zastanawiam się czy nie pociągnąć dalej do Czarnogóry ;-) 
Po tym całym okresie pandemicznym marzy mi się jakaś włóczęga ;-)

Późna wiosną lub początkiem jesieni to jak najbardziej, teraz są mocne upały a podłoga to lawa ;)

Offline Fux Mężczyzna

  • Global Moderator
  • Wiadomości: 2980
  • Ekspres: La Marzocco Linea Micra, tygielek
  • Młynek: G-RISTO W
Odp: Bałkańska (NIE)Kultura
« Odpowiedź #187 dnia: 24 Czerwiec 2022, 07:07:56 »
Wątek znowu podryfował w kierunku wiru, który może nieodwołalnie wciągnąć...
Ostatnie ostrzeżenie.
Człowiek może wyzbyć się wszystkiego z wyjątkiem pokus...

Offline GostRado Mężczyzna

  • Wiadomości: 5216
  • Ekspres: 》La MARZOCCO Linea Micra 》ELEKTRA Micro Casa 》ECM classika PID 》AP + FP 》BRA cafetera bella 1tz/2tz 》FOREVER miss diamond 4tz 》GIANNINI giannina 1tz/3tz 》BIALETTI venus 2tz 》MELITTA dripper 101 》
  • Młynek: 》CEADO e37S 》1Zpresso K-plus 》MAZZER Philos... w drodze 》
Odp: Bałkańska (NIE)Kultura
« Odpowiedź #188 dnia: 01 Sierpień 2022, 18:24:47 »
"Herbowi Kosowa zaprojektowanemu przez Muhamera Ibrahimiego warto przyjrzeć się dokładniej, bo jest częściowym wyjaśnieniem problemu. Widać na nim kształt granic oraz sześć gwiazdek. Symbolizują dominujące w Kosowie grupy etniczne: Albańczyków, Serbów, Goranów, Bośniaków, Turków i Romów."
》tertium non datur《

Offline mlopus Mężczyzna

  • Wiadomości: 2390
  • Ekspres: HX GRIMAC Baristar SN 000009,Bialetti Experss Mini, LP Europiccola
  • Młynek: Mazzer Luigi Super Jolly DR, 1Zpresso Q2
Odp: Bałkańska (NIE)Kultura
« Odpowiedź #189 dnia: 02 Sierpień 2022, 09:03:49 »
No to ja mniej poważnie ale w równie ważnych jak kwestie międzynarodowe sprawach ;-) Serbskie combo, można upiec, ugotować, ba nawet zrobić kawę na specjalnym palniku z dedykowanym pod tygielek ustawieniem mocy. 

Offline KlaudiuszowaPani

  • Wiadomości: 36
  • Ekspres: Delonghi Dynamica
Odp: Bałkańska (NIE)Kultura
« Odpowiedź #190 dnia: 07 Wrzesień 2022, 11:36:35 »
Pierwszy raz zobaczyłam Serbię od tej strony. Myślę, że w przyszłości - dalszej, rozważę tam wyjazd ;)

Offline Antonio Mężczyzna

    • Mastro Antonio
  • Ojciec Chrzestny
  • Wiadomości: 10513
    • Mastro Antonio
  • Ekspres: WEGA Concept
  • Młynek: Ceado E6P/E37S/E8D MGuate/MSJ
Odp: Bałkańska (NIE)Kultura
« Odpowiedź #191 dnia: 05 Grudzień 2022, 19:09:37 »
Oglądam sobie film z 1974 roku pt. "Republika Użycka" -- Ужичка републикa. Taka ciekawa i ważna dla Serbii postać się tu przewija:

  -->> Dragoljub Mihailović

Zupełnie jak u nas historia...

Oczywiście w filmie najważniejsza jest postać marszałka Tito. W każdym razie istna wojna domowa, krzyżujące się interesy zachodu i Stalina, dramat narodu/narodów.
« Ostatnia zmiana: 05 Grudzień 2022, 20:12:32 wysłana przez Antonio »

Offline ranGo Mężczyzna

  • Administrator
  • Wiadomości: 2365
    • Euro Cafe
  • Ekspres: Dalla Corte Mina, Moccamaster, V60, Chemex, Kalitta, Aeropress,
  • Młynek: RTF64, Lido2, Lido3, Ditting, Mahlkoenig, Quamar80e
Odp: Bałkańska (NIE)Kultura
« Odpowiedź #192 dnia: 05 Grudzień 2022, 21:13:03 »
Dlaczego Churchill poparł jugosłowiańskich komunistów

Jak to się stało, że alianci przerzucili swe wsparcie z czetnika gen. Dragoljuba Mihailovicia na komunistę Josipa Broz-Titę? Czy Jugosławia mogła nie być komunistyczna?

Przed 80 laty, w 1943 r., premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill zdecydował o zmianie polityki wobec Jugosławii i przeniesieniu poparcia aliantów z partyzantki wiernej rządowi emigracyjnemu w Londynie na partyzantkę komunistyczną. W ślad za zmianą poparcia politycznego poszły olbrzymie dostawy uzbrojenia i sprzętu, o jakich nie mogła nawet marzyć AK w Polsce. Tylko w 1944 r. dostarczono partyzantom Tity 100 tys. karabinów, 50 tys. pistoletów maszynowych, 1380 moździerzy, 700 radiostacji, 98 mln sztuk amunicji i 280 tys. par butów. Całymi tygodniami specjalna grupa 60 samolotów noc w noc zrzucała na spadochronach tysiące zasobników. Kiedy w kilka miesięcy później, w sierpniu 1943 r. Włochy poprosiły o zawieszenie broni, jednym z warunków kapitulacji było przekazanie broni i wyposażenia ponad 300 tys. włoskich sił okupacyjnych komunistycznym partyzantom. Dzięki takiemu wsparciu kierowana przez Serba Josipa Broz-Titę partyzantka mogła rozbudować się w 1945 r. do prawie 800 tys. osób z artylerią, bronią pancerną i lotnictwem. W zasadzie trudno już mówić o partyzantce; były to regularne siły zbrojne, panujące na terenie o powierzchni odpowiadającej często kilku powiatom.

Zbliżenie Jugosławii z Niemcami od 1935 r., zwieńczone przystąpieniem do osi Berlin–Rzym 25 marca 1941 r., zaniepokoiło Londyn. W niecałe 48 godzin po sformalizowaniu przymierza z Niemcami doszło w Jugosławii do przewrotu. Nowy, niepełnoletni król Piotr II powołał rząd antyniemiecki i probrytyjski. Wydarzenia te nie są jeszcze dokładnie opisane przez historyków, ale teza o brytyjskiej inspiracji antyniemieckiej rewolty wydaje się logiczna i uzasadniona. Niemcy na wieść o przewrocie zmienili swoje plany, przesunęli na później atak na Związek Sowiecki i już po dziewięciu dniach wkroczyli do Jugosławii. W inwazji III Rzeszę wspierali Włosi, Węgrzy i Bułgarzy. Po sześciu dniach król i rząd udali się na emigrację, a w 11 dniu skapitulowała armia. Niemniej jednak kilka tygodni, które stracili Niemcy na Jugosławię, być może zadecydowało o losach drugiej wojny światowej. Zabrakło ich później Niemcom pod Moskwą, której nie zdążyli zdobyć przed nadejściem zimowych mrozów.

W Jugosławii zapanował chaos. Lokalnie podejmowano próby kontynuowania oporu. Specyfiką kraju z jego słabą siecią dróg i kolei była możliwość tworzenia stosunkowo dużych terytoriów pozostających poza kontrolą okupantów. W Jugosławii wytworzyła się sytuacja, którą czasem opisuje się jako galimatias partyzancki.

Na terenie Chorwacji oraz większości Bośni i Hercegowiny zostało utworzone pod niemieckim patronatem Niezawisłe Państwo Chorwackie, na ziemiach tzw. małej (czyli czysto etnicznej) Serbii – autonomiczny, ale podległy III Rzeszy, Rząd Ocalenia Narodowego byłego ministra obrony narodowej Jugosławii gen. Milana Nedicia. Reszta została podzielona na cztery strefy okupacyjne: niemiecką, włoską, węgierską i bułgarską. W praktyce bardzo często grupy wioskowej samoobrony rządziły na terenie danej wsi, nie mając nad sobą żadnej władzy zwierzchniej. Istniały gminy, w których podczas całej wojny nie pojawili się ani razu żołnierze wojsk okupacyjnych.

Szef sztabu garnizonu w Sarajewie płk Dragoljub Mihailović zdecydował się nie składać broni i przejść na puste, górzyste pozbawione dróg tereny na pograniczu Bośni i Serbii, aby tam trwać w oporze. W kompleksie góry Ravna zorganizował działający już od 11 maja 1941 r. partyzancki kraj.

Na początku okupacji komuniści uważali III Rzeszę za sojusznika i nie podejmowali aktywności. Trzeba ponadto pamiętać, że Jugosławia była ośrodkiem prawicowej części białej emigracji rosyjskiej i aż do 1940 r. Belgrad nie uznawał Związku Sowieckiego. Po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej 22 czerwca 1941 r. Moskwa rzuciła hasło walki z Niemcami. Pierwsze komunistyczne grupy partyzanckie pojawiły się realnie w sierpniu 1941 r.

Teren byłej Jugosławii stał się terenem starcia dwóch wielkich ideologii – które w zależności od perspektywy możemy nazywać albo nacjonalistycznymi, albo patriotycznymi – Wielkiej Serbii i Wielkiej Chorwacji. Między nimi poruszały się mniejsze narody, jak np. bośniaccy Muzułmanie, którzy szukali opieki u Niemców, a później wytworzyli własną dywizję Waffen SS do walki z Serbami. Poszczególne grupy narodowo-polityczne zaciekle ze sobą walczyły. Każda z nich głosiła własną wizję dziejów i rzeczywistości i uznawała się za ofiarę prześladowaną przez innych, co miało ją uprawniać do uprzedzających ataków. Na terenie Jugosławii więcej osób zginęło we wzajemnych walkach niż z rąk okupantów. Niemcy ograniczyli się do sprawowania kontroli nad miastami i szlakami komunikacyjnymi.

Jesienią 1941 r. największym i najbardziej znanym terenem partyzanckim była republika ravnogorska Mihailovicia. Jego sława dotarła do Londynu, a nawet do Ameryki. Na początku 1942 r. Serb Mihailović znalazł się na okładce jednego z numerów tygodnika „Time” z podpisem „największy partyzancki dowódca w Europie”. Król i emigracyjny rząd w Londynie w uznaniu zasług i roli mianowali go generałem, ministrem wojny i dowódcą Królewskich Wojsk Jugosłowiańskich w Ojczyźnie (stanowisko porównywalne do komendanta głównego Armii Krajowej). Nawet Radio Moskwa w 1941 r. i wiosną 1942 r. przedstawiało go jako dowódcę jugosłowiańskich partyzantów.

Późnym latem 1941 r. na mocy osobistego rozkazu Hitlera, któremu przedstawiono materiały dokumentujące, iż działania Mihailovicia kosztowały już życie ponad tysiąca niemieckich żołnierzy, Wehrmacht podjął pierwszą ze swoich antypartyzanckich ofensyw z dodatkowym wyraźnym zadaniem: schwytać albo zabić Mihailovicia. Niemcy wydali (i zaczęli wykonywać) swój słynny rozkaz Naczelnego Dowództwa z 16 września 1941 r.: za każdego zabitego Niemca egzekucja stu Jugosłowian, za rannego – 50.

Pod niemiecką presją oddziały Mihailovicia wycofały się w jeszcze bardziej niedostępne tereny, do Czarnogóry. Sam Mihailović zmienił taktykę i zakazał – dla uniknięcia ofiar wśród cywilnej ludności – bieżącej walki z Niemcami. Warto dodać, że wskazówki, jak ma postępować, dostawał od rządu emigracyjnego z Londynu i były one akceptowane także przez Brytyjczyków.

Oddziały czetników – jak je popularnie nazywano – nie zaprzestały jednak walki z siłami, które uważano za wrogów Serbii: z Chorwatami, Muzułmanami i rosnącymi stopniowo w siłę komunistami. Zaciętość walk, brutalność i wzajemna wrogość eskalowały coraz bardziej. Komuniści nie mieli oporów przed dokonywaniem aktów terroru wobec Niemców, a nawet widzieli korzyści z następujących po nich represji, bo dzięki nim do partyzantki trafiali uciekinierzy z pacyfikowanych wiosek.

Komuniści i Mihailović nawzajem zarzucali sobie kontakty z Niemcami. Znane są rozmowy przedstawicieli Tity z Niemcami w marcu 1943 r., które wzbudziły spore nadzieje w niemieckim MSZ; zakończyły się bez konkluzji – wskutek decyzji Ribbentropa, że III Rzesza nie będzie stosowała „włoskich metod wykorzystywania czetników przeciwko partyzantom”. Delegacja partyzantów Tity na te rozmowy (m.in. główny doradca ideologiczny i późniejszy dysydent Milovan Dżilas) podpisała protokół rozmów, w którym stwierdzała, że z Niemcami będą walczyć tylko w samoobronie, a ich wrogiem są czetnicy. Deklarowali ponadto, że w przypadku lądowania aliantów na wybrzeżach Adriatyku podejmą z nimi walkę.

We wrześniu i październiku 1941 r. Tito i Mihailović spotkali się dwukrotnie, aby ustalić zasady współpracy. Obaj pretendowali do dowództwa nad ruchem oporu. Rozmowy skończyły się bez porozumienia, a – jak odnotowują historycy – wkrótce potem, 28 października 1941 r., doszło do pierwszej bitwy pomiędzy oboma ugrupowaniami partyzanckimi.

Historycy spierają się o moment, kiedy partyzantka komunistyczna zyskała przewagę nad oddziałami Mihailovicia. Z całą pewnością było już tak na początku lata 1944 r. Podczas najbardziej znanych bojów partyzanckich na terenie Bośni w 1943 r. (nad Neretwą i nad Sutjeską) komuniści stali się największą siłą, ale wciąż byli w defensywie, ścigani przez gigantyczne siły niemiecko-włoskie (po 200–300 tys. żołnierzy).

Winston Churchill usiłował wyrobić sobie sam opinię, który z odłamów partyzantki jugosłowiańskiej będzie najbardziej użyteczny w prowadzeniu wojny z Niemcami. W tym celu wysyłał do Jugosławii swoich osobistych przedstawicieli. Wykorzystywał do tego celu specjalnie utworzoną nową organizację, o świadomie niejasnych kompetencjach, podległości i procedurach. SOE miała za zadanie „podpalić Europę”, nie dbając o metody pracy, przepisy prawne, klasyczne zasady moralne itp. (ludzie z SOE byli inspiracją dla literackiej postaci Jamesa Bonda i jego licencji na zabijanie). Dokładne dzieje tej organizacji opiszą zapewne dopiero przyszłe generacje historyków.

W sprawach jugosłowiańskich SOE popełniło jednak liczne błędy. Wysyłani od września 1941 r. emisariusze różnili się w opiniach. Jedni raportowali, że dominującym czynnikiem jest partyzantka Mihailovicia, inni – że przyszłość należy do partyzantki komunistycznej. Pod koniec maja 1943 r. wylądował w Jugosławii specjalny agent, do którego opinii miał Churchill zaufanie. Był to kpt. Wiliam Deakin, historyk z Oksfordu, osobisty znajomy Churchilla. Deakin przygotowywał się do misji w tzw. stacji SOE w Kairze, wprowadzany w realia przez szefa sekcji jugosłowiańskiej, którym był – jak się później okazało – agent wywiadu sowieckiego mjr James Klugman.

Klugman, absolwent elitarnego Trinity College w Cambridge, razem z Bluntem, Kimem Philbym, Donaldem Macleanem i Guyem Burgessem tworzyli (znaną dzisiaj) sowiecką siatkę szpiegowską agentów wpływu. Po wojnie był lewicowym dziennikarzem i wydał nawet dwutomową „Historię Komunistycznej Partii Wielkiej Brytanii”. W 1997 r. udowodniono, że świadomie fałszował informacje do Londynu, przedstawiając dokonania czetników Mihailovicia jako osiągnięcia partyzantki komunistycznej. Podobnie retuszował pozyskiwane dzięki Enigmie niemieckie informacje inny agent sowiecki John Cairncross – odpowiedzialny za Bałkany – z placówki przechwytywania niemieckiej korespondencji.

Deakin dotarł do obozu Tity i przebywał z nim dokładnie w tym czasie, gdy ten ścigany przez Niemców walczył, aby wyprowadzić z okrążenia setki rannych partyzantów. Tito zrobił na Deakinie dobre wrażenie jako energiczny i wrażliwy dowódca, troszczący się o podwładnych i myślący o przyszłości swego kraju. Anglik zapewne podzielał też jego negatywną opinię o czetnikach Mihailovicia jako zdrajcach i zdemoralizowanych złoczyńcach.

Złe wrażenie na Brytyjczykach, zwłaszcza na Winstonie Churchillu, zrobiła wypowiedź Mihailovicia z lutego 1943 r., że dla niego głównymi przeciwnikami są Chorwaci, komunistyczni partyzanci i Muzułmanie i dopiero po rozprawieniu się z nimi skoncentruje się na walce z Niemcami i Włochami. Tito nie zrobił takiego błędu i cały czas głosił hasła jedności narodów Jugosławii, a podczas osobistego spotkania z Churchillem zapewniał, że nie zamierza siłą wprowadzać komunizmu, o formie ustrojowej kraju zdecyduje zaś po wojnie parlament wybrany w wolnych wyborach.

Warunki Jugosławii pozwalały na przedsięwzięcia, które nigdzie indziej nie byłyby możliwe. W sierpniu 1944 r. Tito poleciał do Neapolu na wspomniane już spotkanie z Churchillem, a w miesiąc później do Moskwy na rozmowy ze Stalinem. To właśnie Tito reprezentował postawę rewolucyjną, a Stalin nawoływał do rozwagi i poszanowania układów politycznych.

Rosjanie domagali się, aby Tito uznał zwierzchnictwo króla i rządu emigracyjnego z Londynu oraz zgodził się na jego powrót do Belgradu. Stalin miał powiedzieć: „Przecież to nie oznacza zgody na zawsze. Poczekasz na odpowiedni moment i wbijesz mu nóż w plecy”. Tito, uważając się już za zwycięzcę, nie chciał zaakceptować takiego podejścia i źle zniósł porozumienie Churchilla ze Stalinem z 9 października 1944 r., kiedy w słynnej „rozmowie o procentach” obaj przywódcy umówili się, że w zamian za uznanie dominacji brytyjskiej w Grecji zachodni sojusznicy uznają dominację sowiecką na Węgrzech, w Bułgarii i w Rumunii.

Co do Jugosławii umówiono się, że wpływy polityczne będą 50 do 50. Dla realizacji tej umowy Stalin wezwał Titę do Moskwy pod koniec listopada. Ten, nie chcąc jechać, usprawiedliwił się sytuacją na froncie i wysłał w zastępstwie swojego ideologicznego doradcę Edvarda Kardelja. Kardelj musiał wysłuchać pouczeń Stalina o konieczności uznawania króla, stwarzania pozorów ponadpartyjności i respektowania przez partyzantów jugosłowiańskich zaleceń wojskowych doradców sowieckich. Tito nie bardzo przejmował się tymi wytycznymi i wraz z wyzwalaniem przez partyzantów kolejnych części Jugosławii zaprowadzał tam za pomocą terroru najbardziej otwartą dyktaturę komunistyczną w skali całego powstającego bloku sowieckiego. Zamordowano tysiące rzeczywistych i domniemanych przeciwników komunizmu.

Ostateczną decyzję o zerwaniu z czetnikami Churchill podjął we wrześniu 1943 r., po zapoznaniu się z wynikami misji gen. Fitzroya Macleana (jej członkiem był syn Churchilla, Randolph). Maclean był wschodzącą gwiazdą polityczną i byłym dyplomatą w Moskwie; znany był z tego, że udało mu się objechać azjatyckie republiki zamknięte dla cudzoziemców. Churchill powiedział Macleanowi: „Masz dać odpowiedź na jedno proste pytanie: kto zabija więcej Niemców i jak możemy mu pomóc zabijać jeszcze więcej”.

Maclean był zafascynowany Josipem Titą. Odnotować trzeba jednak, że w ogóle nie dotarł do Serbii (!). Praktycznie cały czas spędzał tylko z Titą (w jego ówczesnej kwaterze w Bośni), przyjmując bezkrytycznie jego opinie i oceny. Sporządził pozytywny dla komunistycznej partyzantki raport, a po wojnie wydał w Anglii aż dwie biografie o Ticie.

Maclean pisał w swoich powojennych wspomnieniach, że z poczucia obowiązku musiał zameldować Churchillowi, że chociaż ma pozytywną opinię o Ticie, to trzeba pamiętać, iż w wypadku jego wygranej będzie to oznaczało zainstalowanie w Jugosławii represyjnego systemu sowieckiego. Churchill miał odpowiedzieć: „Czy zamierza pan po wojnie mieszkać w Jugosławii? Nie. Ja także nie. Nie zajmujmy się więc powojenną sytuacją Jugosławii”. Podobno duże wrażenie na Churchillu zrobiła także przesłana mu fotografia jego syna z zaprzyjaźnioną grupą partyzantów (czasem takie drobiazgi mają nieproporcjonalnie duże znaczenie).

Churchill wykorzystał raport Macleana w rozmowie z Rooseveltem i Stalinem. Temu ostatniemu zakomunikował podczas konferencji w Teheranie, że zachodni sojusznicy porzucają Mihailovicia. Stalin był tym wyraźnie zaskoczony; miał już bowiem przygotowany plan powojennej restytucji władzy króla i przejęcia resortów siłowych w formalnym rządzie burżuazyjnym (wariant zastosowany później w Rumunii).

Pozbawiony pomocy zachodnich aliantów Mihailović toczył walkę już przede wszystkim z komunistami. W 1945 r. odmówił ucieczki z kraju. Kontynuował partyzantkę, chociaż w praktyce było to już tylko ukrywanie się przed coraz bardziej zaciskającą się obławą. W ręce komunistów wpadł w marcu 1946 r. 17 lipca został rozstrzelany i pochowany w nieoznaczonym miejscu. Jego żonę rozstrzelał rosyjski Smiersz, a dzieci trafiły do obozów pracy przymusowej. W okresie komunizmu propaganda, kinematografia i szkoła zrobiła z niego karykaturalnego faszystę i zbrodniarza. W 2004 r. parlament Serbii przyjął wstrzemięźliwą uchwałę, że w swojej działalności „kierował się dobrą wolą”. Od kilku lat trwa w jego sprawie postępowanie rehabilitacyjne.

Generał Mihailović cieszy się natomiast dobrą pamięcią w USA. Jego oddziały uratowały ok. 600 lotników amerykańskich zestrzelonych w czasie rajdów na Europę, szczególnie w akcjach bombardowania rumuńskich złóż ropy. Czetnicy zajmowali się lotnikami, leczyli ich, przerzucali w bezpieczne miejsca. Ostatecznie wybudowali specjalne górskie lotnisko, skąd amerykańskie samoloty mogły zabierać swoich żołnierzy do Włoch. Gen. Eisenhower jeszcze podczas wojny opublikował specjalny rozkaz z podziękowaniami, a w 1948 r. prezydent Truman odznaczył pośmiertnie Mihailovicia wysokim orderem Legion of Merit.

Na pytanie, czy Jugosławia musiała być komunistyczna, odpowiedź brzmi: została nią. Ale jest paradoksem historii, że w istotnej mierze stało się to za sprawą Winstona Churchilla, polityka antykomunistycznego. Pod koniec życia przyznawał on, że polityka wobec Jugosławii była jego największą pomyłką podczas drugiej wojny światowej. Josip Broz-Tito z dumą z kolei powtarzał, że udało mu się oszukać „tego starego lisa Churchilla”.

Jeśli zaś chodzi o Titę, to pod koniec 1945 i w 1946 r., zdaniem niektórych historyków, Stalin widział w nim swego następcę jako wodza całego bloku sowieckiego. Wydaje się, że Titę zgubiła przesadna pewność siebie i decyzja o promocji idei federacji bałkańskiej bez konsultacji z Moskwą. Zapłacił za to cenę: wściekle potępiono go w 1948 r. Stosunki sowiecko-jugosłowiańskie zostały naprawione po śmierci Stalina w 1953 r. Moskwa przebaczyła mu nawet zesłanie 12 tys. jugosłowiańskich aparatczyków do obozu koncentracyjnego z oskarżeniem o promoskiewskość.

W nagrodę za zerwanie kontaktów ze Związkiem Sowieckim Jugosławia otrzymała od Zachodu premię w postaci pomocy finansowej, zbrojeniowej i wsparcia politycznego. Josip Broz-Tito cieszył się niespotykanym poważaniem w świecie, mimo że w kraju panował brutalny i twardy reżim komunistyczny, a przeciwnicy polityczni byli nawet mordowani. W atmosferze zawrotu głowy od sukcesów wytworzono pod patronatem Tity ideologię jugosłowiańskiego komunizmu, którego trzonem miały być fabryczne rady robotnicze. Jugosławia pretendowała nawet do roli lidera trzeciej siły w świecie (obok USA i ZSRR), której nadano nazwę Ruchu Państw Niezaangażowanych. W rzeczywistości ustrój gospodarczy Jugosławii był niewydolny, a kraj nie był w stanie utrzymać się gospodarczo. Europa Zachodnia ponownie ją wsparła, przyznawszy w 1962 r. prawo do pracy jugosłowiańskim gastarbeiterom. Dało to szansę miejskiej części społeczeństwa na utrzymanie za przesyłane pieniądze niezłego (jak na Europę Wschodnią) standardu życia, a rządowi na rozładowanie problemu bezrobocia.

Po śmierci Tity w 1980 r. kraj utrzymał jedność i relatywną stabilizację zaledwie przez 10 lat. Dzisiaj Jugosławia jest już zamkniętym rozdziałem w dziejach Bałkanów. Pamięć o Ticie i jego rządach jest tam pozytywna i często przeciwstawiana okrutnej wojnie domowej z lat 90. i dzisiejszej trudnej transformacji. To część tego samego sentymentu, który w Polsce wywołuje ciepłe wspomnienia o Gierku.



https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia/1545049,1,dlaczego-churchill-poparl-jugoslowianskich-komunistow.read

Offline Antonio Mężczyzna

    • Mastro Antonio
  • Ojciec Chrzestny
  • Wiadomości: 10513
    • Mastro Antonio
  • Ekspres: WEGA Concept
  • Młynek: Ceado E6P/E37S/E8D MGuate/MSJ
Odp: Bałkańska (NIE)Kultura
« Odpowiedź #193 dnia: 05 Grudzień 2022, 22:28:25 »
Wg mnie wódz czetników był prawdziwym patriotą. Skończył jak wielu polskich patriotów. W odróżnieniu od naszych wodzów, odpuścił sobie dywersję i wojenkę z Niemcami, gdy ci bezkarnie zaczęli mordować ludność w rewanżu. Polscy wodzowie w ogóle nie liczyli się z krwią własnego narodu a nawet używali jej jako politycznego argumentu.

Komunizm był w Jugosławii chyba strasznie ambitny, międzynarodowy więc ambitny? Wciąż tam (w Chorwacji) można spotkać mnóstwo pamiątek, tablic, pomników -- komunistycznych. Tito konkurował ze Stalinem?

Chyba nie pierwszy raz spotkałem niedawno taką refleksję kogoś urodzonego w Jugosławii. W Jugosławii żyło się dobrze i spokojnie, mieliśmy pieniądze ale niewiele było. Były fabryki, wszystko produkowaliśmy, byliśmy samowystarczalni. Teraz w Chorwacji jest wszystko ale nie mamy pieniędzy. Nie mamy nic własnego, żadnego przemysłu, jest gorzej. Bardzo to też podobne do naszej sytuacji w Polsce.

Offline popcorn

  • Wiadomości: 348
  • Ekspres: tygielek, tygielek, tygielek, Rota, LMLM
  • Młynek: ZP6 Special, Kinu M47, Niche Zero
Odp: Bałkańska (NIE)Kultura
« Odpowiedź #194 dnia: 28 Marzec 2023, 21:48:39 »
Bardzo interesujący filmik o Serbii:
Nie myśl samodzielnie, zostaw to ekspertom!

 


Pokaż nieprzeczytane posty: Nowe / Wszystkie / Odpowiedzi