Podłączona do domowego komputera o "ślimaczym" łączu nie zdołałam obejrzeć żadnego występu. Zerknęłam tylko na ostateczną klasyfikację generalną.
Cieszy mnie sukces Natalii Piotrowskiej, pilotowanej przez Sasę Sestica, ale największy podziw budzi we mnie tandem: Charlotte Malaval (barista)-Francesco Sanapo (trener). Charlotte, obdarzona "francuskim wdziękiem" i lekkością konsekwentnie posuwa się do przodu. Jej przygotowania do WBC zajęły pewnie cały rok, każdy detal występu miał swój cel a występ pewnie miał Przesłanie, jakąś Ideę Przewodnią.
Obejrzałam wiele takich występów w przeszłości i wiem, że "dobry występ" przypomina "esej populoarnonaukowy" (lub nawet naukowy eksperyment) i musi być w jakimś sensie "odkrywczy". John Gordon z UK skupiał się na psychofizjologii percepcji, na synestezji wrażeń z różnych kanałów zmysłowych a jego występ z fascynującą muzyką w tle przypominał trans hipnotyczny.
Występ Sanapo z roku 2013 rekapitulował "3 fazy oceny espresso" dokonywane przez klienta w barze (Sanapo zauważył, że "przeciętny", statystyczny konsument wypija espresso w "3 łykach" i każdy z nich przynosi inne wrażenia). Dla mnie występ Sanapo nawiązywał do bardzo dobrze mi znanej z przeszłości Włoskiej Szkoły Analizy Sensorycznej, aczkolwiek zupełnie "nie z mojej bajki" jest "koncepcja sensoryczna espresso" wyznawana przez Sanapo: palenie zdecydowanie ciemniejsze, niż np. moje i "gorycz" uznana za nieodłączny atrybut "dobrej filiżanki". Być może rubryczka "taste balans" w formularzu sensorycznym WBC powoduje ciemniejsze palenie na Mistrzostwa Świata przez roasterów..Nie do końca to zrozumiałam. Wiem natomiast i z teorii, i z autopsji, że "taste balans" to subiektywny (a nie "obiektywny" deskryptor) i że co do tego deskryptora nie za bardzo da się jakikolwiek panel testerów "skalibrować"..
Co do "smaku" czy do subiektywnej oceny balansu, kiedyś musiałam kopnąć w łydkę znajomego włoskiego roastera, gdy wypowiedział się nieostrożnie na temat pewnej Pacamary. Zaprowadziłam go na polskie stoisko i pierwszy komentarz był entuzjastyczny: Ma e bella! (to na temat baristki). Niestety, wbrew moim prośbom i zaklęciom, Paolo, po skosztowaniu filiżanki , wykrzywił się i wykrzyknął: "Ma e astringente!" (to po skosztowaniu filiżanki..)
Dlaczego baristka była innego zdania nie zauważyła cierpkości przygotowanego przez siebie espresso?
Jej subiektywne odczucie optymalnego balansu dotykowo-smakowego espresso ukształtowane zostało na innych wzorcach. Gdy stale obcujemy z jakimś "modelem jakości" staje się on dla nas obowiązujący. Działa tu pewnego rodzaju imprinting..
W Polsce "espresso" nie należy do ulubionego repertuaru baristów. Mój kolega, znany tester, powiedział kiedyś że "bariści jakoś się zagubili", jakby nie wiedzieli, czego właściwie można szukać (i co można znaleźć w espresso). Ja odbyłam z "espresso" bardzo długą drogę: parzyłam je osobiście przez bardzo wiele lat, zanim jeszcze zdarzyło mi się dotknąć pieca z kawą. Potem "stało się" tak, że espresso przestało być "królową kaw" i był to niejako "oficjalny werdykt"..
Może 34-te miejsce Agnieszki to ważny sygnał, że warto byłoby coś zmienić w stosunku polskiej branży kawowej do espresso???