Nie wiem, jak trafna będzie to relacja, bo byłem na tej imprezie pierwszy raz od jakichś 10 lat, w tym czasie, jak to ładnie ujął kolega Antonio, byłem zahibernowany kawowo i wiele rzeczy jest dla mnie totalną nowością. A zatem w punktach:
- większość uczestników używa sporo dodatkowego sprzętu: wagi, dystrybutory kawy w kolbie, a nawet automatyczne tampery (a właściwie maszyny tampujące) o programowanej sile nacisku
- nie serwuje się cappuccino, tylko kawy mleczne. Pojemność filiżanki czasem wydaje się nie sięgać 80 ccm
- wlewanie spienionego mleka następuje już przy podawaniu kawy sędziom i czasem ma 2-3 etapy
- bariści stosują czasem mleko bez laktozy, eksperymentują z nim (jeśli dobrze zrozumiałem, jeden z zawodników część swojego mleka zamroził, a potem rozmroził
- widać, że bariści biorą na siebie odpowiedzialność za stworzenie autorskiej mieszanki, w jednym przypadku mieszanie dwóch osobno zmieszanych ziaren następowało tuż przed ich zapakowaniem do kolby
- dominuje light roast
Występ jest umiędzynarodowiony - sędziowie są spoza Polski, bariści swój występ prowadzą po angielsku. Atmosfera bardzo fajna, po występie zawodnicy przez jakiś czas podają kawę widzom (kibicom
). Niestety (dla mnie) kawy mleczne były z mlekiem owsianym, więc zdecydowałem się na espresso.
Słabo jest z obserwowaniem. Bycie na tzw. widowni, dla której nie było zbyt dużo miejsca to pewność, że niewiele będzie widać. Występ filmują 2 kamery, ale był tylko jeden człowiek je obsługujący, więc w zasadzie były statyczne i też niewiele pokazywały.
Mistrzostwa odbywają się w trakcie Warsaw Coffee Festival, ciekawy jestem, czy organizatorzy rozważą wynajęcie większej powierzchni, bo było baaardzo tłoczno. Ale ogólnie impreza podobała mi się.