z rodzimej, podwarszawskiej lacava, palona 28 października. Nie znam lepiej palarni, przy okazji innych zakupów wziąłem se paczkę na próbę i wypadła dobrze
Żeby nie było niedomówień, ja nie z przestrogą ani nie narzekam, smakuje mi jak najbardziej, ja lubię wędzonki i mam na nie dość wysoki próg akceptacji. Nie pamiętam wcześniej takiego aromatu w kawie, chodź też nie za często kupuję te z takimi opisami, zazwyczaj celuję w kwaśne/cierpkie owoce, których się zresztą po mytej Rwandzie bardziej spodziewałem
ale ku mojemu zaskoczeniu nie znalazłem go wprost na kołach SCA. Sekcja popiołowa i zwęglona odpada, jest na nim pozycja smoky ale rozwinięta jako tytoń/cygaro lub smoliste i takie właśnie znałem wcześniej, zacząłem się więc zastanawiać, czy to nie jakieś, może przypadkowe utlenienie albo efekt/wada procesu palenia, ale skoro też się wam przydarzał, to zakładam poprostu różnice w percepcji i odbieraniu a aromat za właściwy
Prawdopodobnie mam swoje skojarzenia a powinienem odróżnić osobno suszone owoce i palenie