Odświeżam wątek, kontynuacja tematu.
Po regulacjach opisanych wyżej mających miejsce ponad rok temu, a raczej z 1.5 roku muszę powiedzieć, że mogę polecić domorosłym baristom la cimbali. Wszystko chodzi tak jak chodziło, nic się nie rozregulowało. Nastawy ilości naparu i ich niestabilność nie wynikają z metody dozowania wody (sondy w wydzielonym pojemniczku). BTW to bardzo pomysłowy sposób moim zdaniem. Mankamentem jest mocowanie tych sond, one na skutek drgań od pracującej pompy zmianiają swoje położenie. Dlatego należy ich mocowanie usztywnić. Ja to zrobiłem taśmą klejącą techniczną i wszystko jest ok. Czasem przy espresso coś się wypulta, ale tylko czasem.
Generalnie chciałbym wejść na kolejny etap. Kawa wychodzi zacna, ale w najlepszych kawiarniach espresso jest bardziej oleiste, głębsze, boskie. U mnie trochę tego brakuje. Nie grzebałem w ekspresie pod tym kątem, bo myślałem, że to młynek winien. Wymieniłem żarna w młynku na nowe (cimabli cadet) i efekt jest ten sam. Smak się nie zmienił jak na moje. Więc wracam do tematu ekspresu.
W moim odczuciu winna jest za niska temperatura. Wczoraj grzebłem w ekspresie i jak jest regulator pracy grzałki to go podkręciłem, żeby ciśnienie w bojlerze podnieść do górnej granicy pola zielonego. Na początku było dobrze, tzn nic nie wybuchło. Kawa istotnie gorętsza wyszła i chyba lepsza, ale trudno ocenić, bo właśnie tylko licha kawa mi została. Problem jednak nastąpił inny. Po jakimś czasie podkusiło mnie i ruszyłem zawór bezpieczeństwa. No i zaczęły się kłopoty. Mimo iż skręciłem trochę temp. zawór bezpieczeństwa nadal się uruchamia. Nie wiem czy tak powinno być, czy może ten zawór jest walnięty. Generalnie wskazówka nigdy nie wychodzi na czerwone pole.
Co o tym sądzicie? Czy zawór może być niesprawny? Czy może obniżać temp. do skutku?