Uwielbiem wystygnięte dripy, nawet te niedopite, "zapomniane", a nawet "wczorajsze". Zdecydowanie je wolę nad maceraty, dla mnie, nawet jeśli owocowe, to wciaż nijakie...
Drip na lodzie robię albo w V60: 30g zmielone ciut drobniej niż zazwyczaj przelewam 275g wody do naczynia zawierającego 125g lodu, zostawiam tym samym margines na lód do szklanki.
Druga receptura, jeszcze bardziej orzeźwiająca i "mrożąca", w sam raz na dziś: aeropress, 30g chemeksowo mielonej kawy, invert zalany do pełna, wyciśnięty po 1:40min do karafki z 350g lodu.