Całe włoskie zamieszanie wokół Neapolu przemija. W każdym razie nowe idzie. Mamy kilku stosunkowo młodych znajomych, którzy idą w Italii śladami Square Mile Coffee i Tima Wendelboe. Sporo w nich entuzjazmu ale wciąż sporo niewiedzy, nieświadomości, naiwności... Choćby taki przykład: fotografia całkiem ładnego espresso z jakiejś afrykańskiej arabiki, z pięknymi cętkami wzbudza w nich wątpliwości. Bo te cętki może świadczą o złej jakości kawy? Bo przecież u mnie nie ma cętek. Bo może kawa jest zbyt świeża? Bo może za wcześnie zmielona? Można boki zrywać, czytając ich wypowiedzi...
Ciekawe są inne wynurzenia wokół tego włoskiego "renesansu" kawowego. Oto Enrico Meschini, właściciel Arcaffe, nasz kontrahent od lat, okazuje się prekursorem najwyższej jakości kawy i jakimś guru od spraw speciality coffee. Samo Arcaffe okazuje się "Like any other". Mamy wiele szacunku do niego jako dobrego testera, rzeczowego fachowca, obytego w świecie poszukiwacza dobrej kawy. Prawda jest jednak taka, że kawy w Italii tak dobrej jak w Londynie czy w Oslo albo w Antwerpii po prostu nie ma. Jak tu porównać Square Mile i Arcaffe? Jakość ziaren od Enrico nijak się ma do ziaren ze źródeł stricte speciality. Poza tym Enrico wciąż obstaje przy swoim: espresso jest włoskim wynalazkiem i jako takie powinno być traktowane; nikt poza Włochami nie może się znać na espresso ani go poczuć, szczególnie gdy nie dozuje z pełnego "włoskiego" dozownika i gdy wciąż czyści portafiltry. Nie może być inaczej, gdy wciąż chce się sprzedawać dużo kawy na azjatyckie i polskie rynki... Trzeba się tak kreować, by być postrzeganym jako jedyne i słuszne źródło prawdziwego espresso, by kupcy nie ulegli pokusie skorzystania z usług lokalnych ekspertów. Taki sam wizerunek jedynej prawdy objawionej i usankcjonowanej tradycją, historią itp. wykreowali Włosi z INEI. A cóż oni wiedzą o espresso? Na temat espresso wykłady prowadzi w Azji pewien chłystek, który nie wie nic o budowie maszyn do espresso i nie ma zielonego pojęcia o pomiarach temperatury zaparzania. Za to Azjaci kupią wszystko, co wyprodukują Włosi i jeszcze pocałują w rękę
. To, że kawa stanowi główny towar eksportowy Italii do czegoś zobowiązuje...
Gdybyśmy mieli takie możliwości i pieniądze jakie ma Arcaffe, to zamiast ich paru-na-krzyż singli mielibyśmy znacznie więcej świetnych kaw niż mamy u siebie... Jesteśmy małą palarnią, a nasze poczynania z kawą są znacznie bardziej owocne i obfite w nowości niż w przypadku Arcaffe, gdzie wciąż to samo się robi przez całe dekady...
Jeden ze wspomnianych młodych gniewnych przytoczył jakąś publikację na temat hasła 100% arabica. Ktoś odkrył przynajmniej dwa przypadki oszustwa, gdy palarnia sprzedaje mieszankę z robustą jako mieszankę arabik. Z naszych wspomnień podobnie jawi się np. Arcaffe Roma
. Podobnym fałszerstwem, bardziej mentalnym niż rzeczywistym jest slogan: "JBM". Jamaica Blue Mountain w jakiejś włoskiej mieszance ma nas powalić na kolana...